Mecze żużlowe we Wrocławiu od kilku sezonów nie obfitują w ciekawą rywalizację na dystansie. O kolejności na mecie zazwyczaj decyduje start i rozegranie pierwszego łuku. Później zawodnicy jadą już gęsiego. Tak było i za kadencji trenera Piotra Barona, a teraz również za czasów Rafała Dobruckiego. W stolicy Dolnego Śląska z toru wieje kurzem i nudą.
Zdaniem Leszka Demskiego na taki stan rzeczy wpływa nieodpowiednie przygotowanie wrocławskiej nawierzchni. - Ten tor dostaje zdecydowanie za mało wody - zauważa szef polskich sędziów. - Po równaniu natomiast dalej się kurzy, więc ta polewaczka przejeżdża w przerwie tylko tak, żeby sobie przejechać - dodaje Demski.
Podczas meczu 14. kolejki PGE Ekstraligi pomiędzy Betard Spartą Wrocław a Ekantor.pl Falubazem Zielona Góra (39:51) do połowy spotkania nie działo się absolutnie nic. Na torze zrobiła się jedna ścieżka przy krawężniku, której zawodnicy kurczowo się trzymali. - Nawierzchnia powinna być związana, ubita i mokra. Trzeba umiejętnie ją przygotować. Brona, która gdzieś tam zahacza na kilka centymetrów, nic nie pomoże - przyznaje Leszek Demski.
Wychodzi więc na to, że w mieście gdzie Odra wije zakola, ktoś chyba jest uprzedzony do wody. Stadion we Wrocławiu to obiekt świeżo zrewitalizowany, który sam w sobie przyciąga wielu kibiców. Jeśli jednak mecze dalej będą tak nudne jak niedzielne starcie Sparty z Falubazem, to fani mogą szybko się zniechęcić. W mieście Maxa Borna i Tadeusza Różewicza nie brakuje przecież innych atrakcji na niedzielne popołudnia.
ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca komisarza toru
Okazuje się, że się nie zmieniło: "Tak było i za kadencji trenera Piotra Barona, a teraz również za czasów Rafała Dobruckiego. W stolicy Dolnego Śląska z Czytaj całość