Rybniczanie pojechali na niedzielny mecz do Zielonej Góry bez żadnego ciężaru psychicznego. W obecnej sytuacji kadrowej ROW Rybnik nie miał nic do stracenia. 34 punkty wywalczone przy Wrocławskiej 69 to głównie zasługa dwóch zawodników - Kacpra Woryny oraz Fredrika Lindgrena, którzy wywalczyli łącznie 27 "oczek".
- Szkoda, że się tak potoczyło. Myślę, że 34 punkty nas nie zadowalają. Mamy strasznie osłabioną drużynę, przyjechaliśmy do Zielonej Góry z dwoma nowymi zawodnikami. Można było sprawić niespodziankę, ale niestety nie wyszło. Gospodarze byli o wiele szybsi - powiedział nam Woryna.
Tylko wspomniani Lindgren oraz właśnie Woryna potrafili nawiązać skuteczną walkę z zielonogórzanami. Młodzieżowiec ROW-u przy Wrocławskiej 69 prezentował się wyśmienicie, kończąc mecz z 13 punktami i bonusem na swoim koncie. Kapitan rybnickiej drużyny w pokonanym polu zostawił między innymi Piotra Protasiewicza, Jarosława Hampela czy Jasona Doyle'a. - Popełniłem trochę błędów na starcie i dystansie. Wiele pomogła mi próba toru oraz Ryszard Małecki, za co mu dziękuję. Cały czas muszę pracować, jest jeszcze nad czym myśleć - ocenił.
ROW Rybnik, po odjęciu punktów przez dopingową wpadkę Grigorija Łaguty, nie jest skazany na ostatnie miejsce po rundzie zasadniczej. Wiele zależeć będzie od rybniczan, a także od rywali, którzy podobnie jak ROW plasują się w dole ligowej tabeli. - Wiadomo, że nie można patrzyć na jazdę innych, tylko skupiać się na sobie. Nie sprawdzamy rezultatów Get Well czy Włókniarza. To my mamy wygrywać mecze, a nie szukać porażek rywali - skomentował Woryna.
ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca komisarza toru (WIDEO)