Mimo tego grudziądzanie wykonali plan minimum, jakim było pokonanie aktualnych mistrzów Polski. Drużyna wraca na właściwe tory i chce zapewnić sobie utrzymanie w PGE Ekstralidze. Po fatalnej kontuzji kapitana, Tomasza Golloba i trzech porażkach na własnym torze, w końcu nastąpiło przebudzenie i od meczu w Częstochowie oglądamy już zupełnie inną drużynę.
- Na pewno brakuje nam jeszcze trochę punktów Rafała Okoniewskiego. Cieszymy się z drugiej strony z postawy naszych młodzieżowców, bo w końcu pojechali na takim poziomie, jakiego od nich oczekujemy. Tak to miało wyglądać od początku, ale cieszymy się z ich postępu. Ten sezon nie układał się po naszej myśli. Kontuzja Tomasza Golloba podcięła nam trochę skrzydła. Nasi zawodnicy jeździli strasznie w kratkę i ciężko było cokolwiek przewidzieć. W końcu nastąpiło przełamanie i jesteśmy bardzo zadowoleni - powiedział Robert Kempiński.
Zwycięstwo GKM-u nie było nawet przez moment zagrożone. Żółto-niebiescy w końcu doskonale czuli się na własnym torze i chcieli jeszcze powalczyć o punkt bonusowy. Zdaniem trenera grudziądzkiego klubu zabrakło do tego skuteczniejszej postawy Rafała Okoniewskiego, który w dość pechowy sposób potracił punkty.
- W pewnym momencie pojawiła się szansa na punkt bonusowy. Gdyby Rafał Okoniewski pojechał lepiej, a stać go na 10 punktów w meczu, to moglibyśmy zgarnąć komplet. Nie chcemy go jednak gnębić. Doceniamy jego postawę. Walczył i kilka oczek dołożył. Cieszymy się z tego co mamy, bo przeciwnik do najłatwiejszych nie należał. Nie można mieć wszystkiego, ale z drugiej strony, jeżeli chcemy się liczyć w Ekstralidze, to przynajmniej trzech zawodników musi robić około 12 punktów - twierdzi szkoleniowiec klubu z Grudziądza.
Własny tor w końcu był atutem GKM-u. Gospodarze wykorzystywali szybkie ścieżki przy bandzie, których brakowało w poprzednich spotkaniach. - Tak naprawdę z torem nic nie robiliśmy. Pora meczu i inne polewanie, zrobiły nam taką nawierzchnię. Nie ma w tym żadnej filozofii. Najważniejsze, że tor moim zawodnikom pasował i był naszym atutem. W poprzednich spotkaniach mieliśmy praktycznie jazdę przy krawężniku, a teraz w końcu chodziła "duża" - przyznaje trener MRGARDEN GKM-u.
Przed drużyną z Grudziądza wyjazdowe spotkanie w Zielonej Górze. Kempiński nie wie jeszcze, czy powoła na ten mecz Kaia Huckenbecka, który podczas swojego ostatniego ligowego występu w Gorzowie nie zachwycił.
- Muszę to dokładnie przemyśleć. Kai pojechał fajnie w Lesznie, ale w Gorzowie nie było już tak kolorowo. Gdybym wiedział, że zawsze zaprezentuje się dobrze na wyjeździe, to grałbym w totolotka - kończy w swoim stylu.
ZOBACZ WIDEO Budowa nowego stadionu Orła z lotu ptaka. Widok jest imponujący! (WIDEO)