Incydent po meczu w Rzeszowie. Zawiniła policja?

Kibice Polonii Bydgoszcz twierdzą, że po meczu w Rzeszowie zostali napadnięci przez grupkę młodocianych chuliganów. Napastnicy mieli zabrać bydgoszczanom barwy klubowe i zaatakować jednego z fanów. Incydent wydarzył się jednak poza stadionem.

Kibice Polonii Bydgoszcz przyjechali na mecz do Rzeszowa w kilkanaście osób. Grupa czterech fanów, która czekała po spotkaniu na taksówkę miała zostać napadnięta przez nieznanych sprawców. - Kolega ma lekko podbite oko, ale nie robi z tego problemu. Straciliśmy flagę z seryjnej produkcji. Sądzę, że dla tych, którzy na nas napadli, to kiepski łup - żalił się jeden z fanatyków bydgoskiej Polonii.
Całe zdarzenie miało jednak dość dziwny przebieg.

Po pierwsze, incydent wydarzył się poza obrębem stadionu. Co otwarcie przyznają też fani Polonii.

- Do godziny 21 pilnowaliśmy wszystkie newralgiczne miejsca na stadionie. Dopiero kiedy park maszyn opustoszał, a zawodnicy popakowali swoje sprzęty do busów, opuściliśmy teren obiektu. Do tego czasu nie doszło do żadnych zajść między kibicami - mówi nam przedstawiciel firmy ochroniarskiej Hector, która zabezpieczała stadion.

Słowa ochrony potwierdza zresztą rzecznik rzeszowskiej policji. - Incydent miał miejsce poza stadionem, w rejonie skrzyżowania ulicy Hetmańskiej z Powstańców Warszawy - twierdzi Adam Szeląg z komendy miejskiej policji. - Sprawdziliśmy już monitoring. Kontaktowaliśmy się z przedstawicielami klubu, którzy odpowiadają za organizację tej imprezy. Oni nic nie wiedzieli o całym zajściu - dodaje rzecznik rzeszowskiej policji.

ZOBACZ WIDEO Zobacz na czym polega praca komisarza toru (WIDEO)

Po drugie, policja wszczęła dochodzenie na podstawie… materiałów prasowych. Do środy żaden z poszkodowanych nie zgłosił się na komendę.

- Mnie jest oczywiście przykro, że taka sytuacja miała miejsce. Ale to jest w ogóle dziwna sprawa. Nikt nic nie widział i nikt nic nie wie. Obiekt na pewno był zabezpieczony zgodnie z regulaminem imprezy masowej. A przypomnę tylko, że w Bydgoszczy mają z tym problem. Chodzi mi o sytuację z 1999 roku, kiedy chuligani podczas meczu zaatakowali naszych zawodników! Piotr Świst na chwilę stracił nawet przytomność - mówi Marcin Janik, działacz Stali Rzeszów.

Porządku w trakcie niedzielnego spotkania pilnowało dokładnie 30-tu ochroniarzy. Później pieczę nad spokojnym rozejściem się kibiców przejęli funkcjonariusze policji, którzy zabezpieczali okoliczne skrzyżowania. I to właśnie wtedy miało dojść do napaści. W jakiej liczbie policja zabezpieczała teren wokół stadionu? - Odpowiedniej. Nie mogę udzielać takich informacji - kwituje Szeląg. I o to rozchodzi się cały problem.

Jak udało nam się ustalić, w niedzielę 9 lipca siły prewencji w Rzeszowie były mocno ograniczone. Wszystko przez organizowaną dzień później uroczystość w Warszawie, na którą ściągnięto m.in. funkcjonariuszy ze stolicy Podkarpacia. Poszkodowani kibice Polonii nie powinni mieć zatem pretensji do rzeszowskiego klubu, a do służb mundurowych. Sprawcy zdarzenia pozostają nieznani.

Stal Rzeszów wygrała niedzielne spotkanie 52:38 i wykonała spory krok w kierunku utrzymania w Nice 1.LŻ, kosztem Polonii.

Źródło artykułu: