- Niestety, ale spodziewałem się, że tak będzie. Ostrzeżeniem był już ostatni mecz ligowy, w którym Lokomotiv mierzył się z Polonią Bydgoszcz - komentuje Marian Maślanka, który problemy z przygotowaniem toru na Łotwie sygnalizował nam już w połowie tego tygodnia.
Co dokładnie stało się z nawierzchnią w Daugavpils? - Problem jest naprawdę poważny. Dosypano "na żywca" nawierzchni, która niestety nie wiąże się z resztą materiału. Ten tor dobrze wygląda, ale podczas zawodów się niemiłosiernie rwie. To na pewno nie są warunki do profesjonalnego i przede wszystkim bezpiecznego ścigania. Łotysze najpewniej chcieli zrobić coś, żeby było inaczej niż zawsze. Na Łotwie walka odbywała się wcześniej zwykle pod bandą. Intencja może była i dobra, ale wykonanie pozostawia już wiele do życzenia - tłumaczy Maślanka.
Na stan toru negatywnie wpłynął również brak regularnej kosmetyki. Organizatorzy chcieli rozegrać zawody jak najszybciej, bo spodziewali się potężnej ulewy. Co ciekawe, trudne warunki nie spowodowały, że emocji w ogóle nie było. W wielu wyścigach zawodnicy toczyli niesamowitą walkę.
- Można było się ścigać, bo w drugiej części zawodów zewnętrzna była już bezpieczna. Tam można było stosunkowo spokojnie jechać. Inna sprawa, że takie nie mogą być standardy. Raz, że tor się rwał, a dwa, że brakowało na nim wody. W rezultacie bardzo się kurzyło i widoczność była kiepska. Na przyszły rok organizatorzy muszą coś z tym tematem zrobić. W porównaniu z Warszawą wyglądało to bardzo źle - podsumowuje ekspert WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody