Włókniarz nie napina się na Get Well Toruń. "Często efekt jest odwrotny od oczekiwanego"

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Włókniarz - ROW. Sebastian Ułamek w kasku czerwonym
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Włókniarz - ROW. Sebastian Ułamek w kasku czerwonym

Rywalizacje częstochowsko-toruńskie zawsze wywołują dodatkowe emocje. Prezes Włókniarza, Michał Świącik przestrzega przed nakładaniem na jego zawodników dodatkowej presji. Starcie beniaminka PGE Ekstraligi z Get Well Toruń zaplanowano w niedzielę.

Konfrontacje pomiędzy drużynami z Częstochowy i Torunia od lat 90 podwyższają adrenalinę. Kibice oczekują na nie z niecierpliwością i już na kilka dni przed meczem mobilizują do zapełnienia trybun oraz głośnego dopingu. Bywa i tak, że emocje przenoszą się na tor, gdzie nie brakuje ostrego ścigania.

W niedzielę żużlowcy Włókniarza Vitroszlif CrossFit Częstochowa mają mieć wyczyszczone głowy. Prezes Michał Świącik zapewnia, że nikt im nie będzie wmawiać, że "przyjeżdża Toruń i musicie to wygrać". - Na pewno jest to dla nas mecz z podtekstem, bo wiadomo, że gdy do Częstochowy przyjeżdża drużyna z Torunia to rośnie skala emocji. Tak jest od lat. Jednak wszystkie zespoły w PGE Ekstralidze są bardzo groźne i przygotowujemy się tak samo, jak do każdego innego meczu. Robimy wszystko, aby uniknąć "napinki". Chcemy podejść do tego spotkania zdroworozsądkowo. Prężenie muskułów bardzo często powoduje odwrotny efekt od oczekiwanego - powiedział nam sternik Włókniarza.

A to, czyli przemotywowanie, w Częstochowie się zdarzało. Choćby w latach 2009 i 2013, gdy torunianie byli rywalem Włókniarza w walce o finał ligi. Wówczas faworytem mieli być biało-zieloni, lecz w tych konfrontacjach ulegli. Prezes Świącik przypomniał za to sezony 1996 i 2003, gdy Włókniarz zdobywał tytuły mistrza Polski nie będąc skazywanym na sukces. - I dlatego broń Boże nie wolno robić żadnej "napinki", ponieważ to może źle wpłynąć na chłopaków. Nasi zawodnicy trenują, dopasowują się do toru i podejdą do spotkania z zamiarem zwycięstwa. A wygra lepszy. Oby ten mecz odbył się bez żadnej kontuzji i niebezpiecznych sytuacji - przekazał.

Najgorsze jest to, że żużlowe święto w Częstochowie w ogóle może się w najbliższą niedzielę nie odbyć. Ostatnie dni są upalne, ale zagrożenie czyha wiele kilometrów dalej, na południe Europy. Jeśli w sobotę nie odbędzie się SEC Challenge w Gorican albo 2. RK do IMŚJ w Terenzano, to spotkanie przy Olsztyńskiej zostanie przełożone. Wszystko dlatego, że w Chorwacji startuje Adrian Miedziński, natomiast we Włoszech Daniel Kaczmarek (obaj Get Well Toruń).

- Staram się o tym nie myśleć i nie brać tego pod uwagę - mówił na ten temat Świącik. - Inaczej krew się w człowieku gotuje, jak się pomyśli, że to spotkanie może być odwołane, gdy w ostatnim czasie za oknem jest 30 stopni Celsjusza i nie pada. Jednak patrząc na różne prognozy dla Gorican i Terenzano, jeżeli spadnie tam deszcz to jego intensywność nie powinna przeszkodzić w rozegraniu zaplanowanych tam zawodów.

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody

Źródło artykułu: