Kilka upadków na pierwszym łuku w Warszawie. Co tam się działo?

WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / SGP Warszawy. Maciej Janowski, a za nim upadający Emil Sajfutdinow
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / SGP Warszawy. Maciej Janowski, a za nim upadający Emil Sajfutdinow

Ole Olsen dobrze przygotował tor na zawody Grand Prix w Warszawie, ale zawodnicy i tak mieli kłopoty na pierwszym łuku. Patryk Dudek, Emil Sajfutdinow i Martin Vaculik w tym samym miejscu tracili kontrolę nad motocyklem i frunęli na bandę.

W tym artykule dowiesz się o:

W trzynastym biegu Patryk Dudek jechał na czwartej pozycji i mocno starał się dogonić trzeciego Nickiego Pedersena. Ta sztuka się nie udała, a na dodatek żużlowiec Ekantor.pl Falubazu Zielona Góra zaliczył groźnie wyglądający upadek na wejściu w pierwszy łuk czwartego okrążenia.

Wyglądało to bardzo niebezpiecznie, jednak skończyło się na strachu. - Miałem dużo nawierzchni na zewnętrznej i wjeżdżając w łuk strasznie mnie pociągnęło. Tor na PGE Narodowym był strasznie wąski i na takie pomyłki nie można sobie pozwolić. Najważniejsze, że skutecznie katapultowałem się z motocykla. W przeciwnym razie, mogłoby być gorzej- tłumaczy w rozmowie z naszym portalem Dudek.

Podobne upadki na pierwszym łuku w dalszej części turnieju zaliczyli Martin Vaculik i Emil Sajfutdinow. Zwłaszcza wypadek Rosjanina wyglądał bardzo groźnie. Uderzył w bandę razem z motocyklem i na chwilę zniknął pod dmuchanym modułem. Na szczęście wyszedł o własnych siłach, nic mu się nie stało.

Wydaje się, że za sytuacje na wejściu w pierwszy łuk nie należy obwiniać toru. Dudek nie narzekał na żadne koleiny.

ZOBACZ WIDEO: Michał Kwiatkowski: To był dla mnie szok. Długo nie będę mieć takiego przeżycia

Źródło artykułu: