Wynikiem 44:46 zakończył się klasyk PGE Ekstraligi, w którym zmierzyły się Get Well Toruń oraz Fogo Unia Leszno. Nicki Pedersen miał problemy na początku zawodów, ale ostatecznie przyczynił się do zwycięstwa drużyny. Znany indywidualista zaskoczył nas po meczu mówiąc, że wygrał zespół. Chwalił też świetną atmosferę w szatni.
- Nie było nikogo, kto wzniósł się na rewelacyjny poziom, ale byliśmy zjednoczeni - przekonywał Pedersen. - Pomagaliśmy sobie nawzajem, szukaliśmy wspólnie odpowiednich ustawień w motocyklach. Atmosfera jest wspaniała i to było w niedzielę zdecydowanie najważniejsze - przekonuje zawodnik.
Dla 3-krotnego mistrza świata, pierwsze dwa biegi były nieudane. Przegrał z Danielem Kaczmarkiem, a następnie musiał uznać wyższość pary Chris Holder - Michael Jepsen Jensen. Kolejne trzy starty to było jednak przełamanie. Zdobył w nich 8 punktów. - Zacząłem od startów na sprzęcie, który powinien odpowiednio pracować, ale tak nie było. Na szczęście miałem plan B, wróciłem do poprzednich silników, które są moimi głównymi na ten sezon i wtedy zacząłem jechać. Dobrze, że to poszło w tym kierunku. Byłbym zły, gdybym rozpoczął znakomicie, a potem zaliczył zjazd - komentuje Pedersen.
Ozdobą całego spotkania był 13. bieg, w którym Holder zdołał ostatecznie pokonać na dystansie zarówno Pedersena, jak i Janusza Kołodzieja. - To była fantastyczna walka, a także jazda fair-play ze strony Chrisa. Zostawiłem sporo miejsca Januszowi Kołodziejowi i myślałem, że dowieziemy wynik 5:1. Kiedy wyjechałem w pierwszym łuku szeroko, nagle okazało się, iż ktoś mnie naciska. Spojrzałem, myśląc, że to mój partner, a to był rywal. Jakoś mu się udało wyprzedzić Janusza i dopadł także mnie. Świetne ściganie - przyznaje Duńczyk.
ZOBACZ WIDEO Serie A: AS Roma wiceliderem, Edin Dzeko liderem [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]