Jak już informowaliśmy, Tomasz Gollob utrzymywany jest w stanie śpiączki farmakologicznej, co jest standardową procedurą przy stłuczeniu płuc. Mistrz świata z 2010 roku oddycha za pomocą respiratora. Całą sytuację mocno przeżywa ojciec żużlowca. - Martwię się o syna, ale nie tracę wiary. Jest silny i na pewno będzie walczył. Operował go najlepszy lekarz. Jestem wdzięczny wszystkim medykom, że Tomek najpierw tak szybko trafił helikopterem do szpitala, a potem na stół operacyjny - powiedział Władysław Gollob w rozmowie z "Super Expressem".
Aktualny prezes bydgoskiej Polonii przyznaje, że nie może do końca uwierzyć w to, co się stało na torze w Chełmnie. - Zawsze jednak wychodził "obronną ręką" z różnych opresji. Może to źle zabrzmi, ale mój syn przeżył tyle poważnych wypadków na żużlu, a mógł stracić życie na motocrossie podczas treningu - przyznał Gollob.
Marek Harat, który operował zawodnika MRGARDEN GKM-u Grudziądz tłumaczył w poniedziałek, że potrzeba kilku dni, a nawet tygodni, by zobaczyć, jakie są rokowania. Jak 46-latek zostanie wybudzony, to lekarze zrobią kolejne badania. - Niestety groźba kalectwa jest bardzo poważna - wyjaśnił Harat.
W pomoc Gollobowi angażuje się wiele osób i klubów w całej Polsce. W Grudziądzu telefon dzwoni bez przerwy, a skrzynka mailowa jest przepełniona życzeniami od fanów z całego kraju. Klub udostępnił już specjalne konto, na którym są zbierane środki na leczenie legendy polskiego żużla.
ZOBACZ WIDEO Nowy pakiet w żużlu? To może być złoty interes