Jędrzej Zając z Maksymilianem Bogdanowiczem wstydu w niedzielnym meczu TŻ Ostrovia - KSM Krosno (50:40) nie zrobili. Swoje punkty przywieźli do mety. Mogło być nieco lepiej, ale i tak, jak na debiutantów, było przyzwoicie. - Najważniejsze, że nie zrobiłem trzech zer. Po biegu młodzieżowym czuję niedosyt. Ogólnie jednak mogę być zadowolony. Zrobiłem dwa punkty z dwoma bonusami i raz przywiozłem do mety zero. Nie jest źle. Idziemy w dobrym kierunku - powiedział Zając.
Na tle młodzieżowców innych drugoligowców, duet juniorów TŻ Ostrovia nie wygląda wcale najgorzej. - To czy jestem w stanie punktować w 2. LŻ zweryfikuje sezon. Na torze czuję się dobrze. Motocykle są bardzo dobrze przygotowane. Ze strony klubu jak i trenera mogę liczyć na pomoc. To właśnie trener Mariusz Staszewski zimą murem stanął za mną. W zeszłym roku zawiesiłem karierę. TŻ Ostrovia pozwoliła mi wrócić do żużla. Jestem z tego bardzo zadowolony. Nie spełniła się wizja, która groziła mi jesienią. Miałem zostać mechanikiem klubowym, a teraz ścigam się na żużlu. Jadę w lidze i punktuję. Bardzo się z tego cieszę - podkreśla 20-latek.
Sekret formy Zająca to duża praca wykonana w trakcie zimowej przerwy. - Pierwszy raz zimą tak mocno trenowałem. Klub zapewnił nam treningi ogólnorozwojowe. Z trenerem Staszewski od listopada trenowaliśmy zarówno na siłowni jak i sali gimnastycznej. Kondycyjnie, siłowo, a także pod względem gibkości jestem przygotowany bardzo dobrze - zakończył nasz rozmówca.
ZOBACZ WIDEO Nowy pakiet w żużlu? To może być złoty interes