Żużlowiec Betard Sparty Wrocław był pierwszym rezerwowym podczas Grand Prix Polski w Warszawie w minionym sezonie. Wówczas nie wystąpił na PGE Narodowym. W tym roku Maksym Drabik jest jednym z kilku kandydatów do dzikiej karty na zawody w stolicy Polski. Prezes PZM-u Andrzej Witkowski mówił wielokrotnie, że priorytetem będzie danie szansy Jarosławowi Hampelowi, ale decyzje jeszcze nie zapadły. Wszystko ma zależeć od formy.
O Drabiku zrobiło się głośno w 2015 roku, kiedy to został wybrany objawieniem PGE Ekstraligi. Wówczas nikt chyba nie miał wątpliwości, że o tym zawodniku jeszcze usłyszymy. W sezonie 2016 żużlowiec przeszedł jednak skomplikowaną kontuzję uda i praktycznie stracił rok. W związku z tym pojawiło się wiele wątpliwości dotyczących formy Drabika.
Wyniki Maksyma w ostatnich sparingach dają wiele powodów do optymizmu. W starciu z Orłem Łódź (48:42) zdobył 8 punktów z bonusem, a we wtorkowym treningu punktowanym z MRGARDEN GKM Grudziądz (50:40) 10 punktów z bonusem. Nic dziwnego, że trener reprezentacji Polski widzi w 19-latku poważnego kandydata do stałej jazdy w Grand Prix w perspektywie kilku lat. - Jest pierwszy w kolejce do tego, by awansować. A dalej? Zobaczymy. Mamy kilku zawodników, którzy mają ambicje, by znaleźć się w mistrzostwach - podkreśla Marek Cieślak.
Co ciekawe, trener kadry nie od razu wierzył w możliwości Drabika. Początkowo sądził, że junior nie poradzi sobie w PGE Ekstralidze. Młodzieżowiec był absolutnym zaskoczeniem, a w sezonie 2017 nikt nie wyobraża sobie, by opuścił DMŚJ. Coraz śmielej puka również do kadry seniorów, ale to raczej melodia przyszłości.
ZOBACZ WIDEO Dlaczego Sparta nie namówiła Sławomira Kryjoma? Menedżer podaje powód
Ci 2 powinni dostać dzikusy na GP w Polsce.