Po bandzie to felieton Witolda Skrzydlewskiego, prezesa i głównego sponsora Orła Łódź.
***
Właśnie zostałem jednym z największych frajerów w pierwszej lidze. Dlaczego? Bo płaciłem zawodnikom tyle co zarobili i na czas. Dziś już wiem, że należało robić inaczej. Z powodzeniem można było włożyć pieniądze na oprocentowane konto, a we wniosku licencyjnym napisać, że do 31 stycznia wygram główną nagrodę w totolotka. Gdyby mi się jednak nie udało, to zaproponowałbym zawodnikom ugodę. Najpewniej byłaby to połowa należnych pieniędzy w ratach i do końca roku. Jeśli któryś by się nie zgodził, to poczekałbym na działania odpowiednich władz, które ustaliłyby terminy płatności rat. To na pewno nie wydarzyłoby się od razu, bo przecież przedstawiłbym, że pieniądze będą spływać do mnie w różnym czasie. Ze względu na dobro sportu to mogłoby przejść. Przecież interes prezesa liczy się bardziej niż ten zawodnika.
W zeszłym roku proces licencyjny mi się nawet momentami podobał. Był w nim jakiś element dyscypliny. Kilka klubów nie dostało licencji. Teraz myślę sobie, że zostało to zrobione z pełną premedytacją w celu połączenia lig. Dzięki temu najlepsze kluby nie musiały czekać dwa lata na awans do PGE Ekstraligi. Ich droga została w ten sposób mocno skrócona. Inaczej nie potrafię sobie tego wyjaśnić. Rok temu była jakaś dyscyplina, a teraz nikt nie poszedł dalej tylko w drugą stronę? Dziwne.
Jeszcze raz powtarzam, że sprawa powinna być załatwiona w bardzo prosty sposób. Kto jest rozliczony, ten dostaje licencję. Reszta musi się odwołać, powinna również dostać punkty ujemne za złamanie terminu. Wtedy byłaby szansa na porządek i normalność.
ZOBACZ WIDEO Witold Skrzydlewski: Myślę, że mamy skład, który pozwoli nam się utrzymać
Co mamy teraz zamiast tego? Zawodnicy zostali oszukani przez Zespół do spraw licencji. Nie ma już żadnego straszaka na prezesów. W związku z tym ogłaszam, że wraz z nowym sezonem Witold Skrzydlewski przestaje płacić żużlowcom. Po co miałbym to robić? Jeśli chcą, to będą jeździć. Na koniec roku przedstawię propozycje porozumień.
Do tej pory postępowałem inaczej, byłem uczciwy przez 11 lat, ale dochodzę do wniosku, że przecież ze względu na moje działania nikt przepisów nie zmieni. Orzeł Łódź zastosuje się zatem do cwaniactwa polecanego i firmowanego przez Zespół do spraw licencji. Kolejny rok nie będę już frajerem. Raz zapłacę, innym razem nie. Później zbiorę towarzystwo i propozycja będzie jasna. Połowa pieniędzy albo nie jedziemy w następnych rozgrywkach.
PS. Takiej patologii naprawdę jeszcze nie było.
Witold Skrzydlewski
Otóż jest nim (w uproszczeniu) aspekt finansowy klubów i zasadność przyznania bądź nie licenc Czytaj całość
Tylko frajer dobrowolnie rezygnuje z żużlowego tortu - PGE Ekstraliga...