Przed turniejem o Grand Prix Australii sytuacja Grega Hancocka w mistrzostwach świata była niezwykle komfortowa za względu na kontuzję Jasona Doyle'a. Amerykanin już w pierwszej serii startów zapewnił sobie tytuł mistrzowski.
W dziewiątym wyścigu doszło do kontrowersyjnej sytuacji z udziałem nowo kreowanego mistrza świata. Prowadzący Hancock przepuścił przed metą Chrisa Holdera, który walczył o jeden z medali IMŚ. W feralnej gonitwie jako ostatni do mety dojechał Bartosz Zmarzlik, również mający szanse na jeden z "krążków" IMŚ.
Całemu zajściu przyjrzał się sędzia Krister Gardell, który wykluczył "Herbiego" z dziewiątej gonitwy ze względu na niesportowe zachowanie. Hancock nie zgodził się z jego decyzją. Team amerykańskiego żużlowca jest zdania, że w jego maszynie doszło do usterki. Po ostrej konfrontacji z Jury FIM Hancock wycofał się z Grand Prix Australii i w kolejnych wyścigach zastępowali go zawodnicy rezerwowi.
Pomimo kontrowersyjnej sytuacji, Hancock nie ukrywał radości na konferencji prasowej po zakończeniu turnieju. - Dziękuję Australio, dziękuję Melbourne, dziękuję wszystkim kibicom na stadionie. Atmosfera była wspaniała. Jestem zachwycony tym, że po raz kolejny zostaję mistrzem świata. Jeszcze to do mnie nie dotarło - powiedział Hancock.
ZOBACZ WIDEO Andrzej Rusko: Wrócimy na najnowocześniejszy stadion żużlowy na świecie
46-latek skomentował także swoje postępowanie w dziewiątej gonitwie. - Przepraszam was za to, że wycofałem się z zawodów. Miałem ostrą rozmowę z Jury FIM i myślę, że decyzja podjęta względem mojej osoby była niesprawiedliwa. Nie wiecie co tam się stało, po prostu jestem bardzo zły. Wyniki tych zawodów mogły być kompletnie inne, ale tego się już nie dowiemy - dodał.
Kontrowersje z Grand Prix Australii nie wpłyną na przyszłość Hancocka w cyklu. W przyszłym roku Amerykanin zamierza walczyć o obronę tytułu mistrzowskiego. - Nadal tu będę. Dziękuję za wsparcie mojej rodzinie, mojej żonie, moim dzieciom. Chcę również podziękować firmie Monster Energy - podsumował.