Krzysztof Cegielski komentuje i chwali limit trzech lig. "To dobry kierunek"

WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Krzysztof Cegielski z żoną Justyną Żurowską-Cegielską
WP SportoweFakty / Jakub Janecki / Na zdjęciu: Krzysztof Cegielski z żoną Justyną Żurowską-Cegielską

Po wtorkowym spotkaniu władz PGE Ekstraligi z klubami podjęto decyzje dotyczące reguł, które będą obowiązywać w przyszłym roku. Limit trzech lig popiera Krzysztof Cegielski. - Wolałbym, żeby było trochę więcej refleksji - krytykuje postawę prezesów.

Jak już informowaliśmy, w przyszłym sezonie w PGE Ekstralidze będzie obowiązywał limit lig wg schematu 1+1+1. Każdy żużlowiec będzie mógł startować jedynie w lidze polskiej, swojej lidze narodowej (o ile taką posiada), a także dodatkowo w jednej lidze zagranicznej, ale pod warunkiem, że uzyska z niej zgodę na pierwszeństwo wyboru PGE Ekstraligi w przypadku przełożonych terminów kolejek ligowych w Polsce.

To rozwiązanie zdecydowanie popiera Krzysztof Cegielski, który był przeciwnikiem pierwszej propozycji ograniczającej zawodników do dwóch lig. - Pierwsza wersja, która mówiła o ograniczeniu startów do dwóch lig mocno mi się nie podobała. Próbowaliśmy wspólnie z Ekstraligą wypracować pomysł, który pomógłby przy ustalaniu terminów meczów przełożonych, a również nie ograniczałby zawodnikom startów. Aktualne rozwiązanie jest bardzo korzystne i widzę po reakcjach samych żużlowców, że przyjmują je z dużym zrozumieniem - mówi ekspert naszego portalu.
 
Zdaniem menedżera Janusza Kołodzieja naturalne jest jednak, że będą niezadowoleni z przedstawionego modelu. - Oczywiście, jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, niektórzy zawodnicy ucierpią na zmianie przepisów. Jest to jednak niewielkie grono. Wiemy, kto startował w czterech czy większej ilości lig. To tak naprawdę kilku zawodników. Oni pewnie stracą, ale nie może być tak, że pewne grono obsługuje wszystkie ligi świata, a miejsca dla wielu młodych zdolnych nie ma w ogóle - podkreśla "Cegła".

Jak dodaje, wprowadzenie limitu doprowadzi do tego, że żużlowcy będą z większym zastanowieniem podpisywać kontrakty. - Teraz zawodnicy będą musieli mieć pewność, że będą w danym miejscu startować. Jeśli takiej gwarancji nie dostaną, to nie podpiszą kontraktu. Wówczas miejsce zwolni się dla innych, słabszych zawodników, którzy na pewno na tym skorzystają - zaznacza.

ZOBACZ WIDEO Jarosław Hampel: Trudno to nawet nazwać sezonem

Sezon 2017, jak wyjaśniał prezes Ekstraligi Żużlowej Wojciech Stępniewski, będzie przejściowy. Czy przepis o trzech ligach sprawdzi się i przyjmie na dłużej? - To dobry kierunek, tego powinniśmy się trzymać. To kompromisowe rozwiązanie. Nie chciałbym, by te przepisy zostały bardziej zaostrzone. Problem był duży. Jeśli okazuje się, że przekładamy mecz, a kolejny wolny termin jest za 40 dni, to coś nie jest w porządku i trzeba było coś z tym zrobić - uzasadnia Cegielski. W jego odczuciu, polska liga należy do tych najważniejszych dla zawodników i zmiany były konieczne. - Pewna hierarchia lig ułożyła się sama. Nie chodzi tylko o to, żeby mówić o naszej lidze jako o najlepszej, ale ważne, by to się wiązało z regułami, które są dopasowane do nas - tłumaczy.

Cegielski podsumowuje, że w całej dyskusji nad zmianą przepisów nie do końca rozumie postępowanie prezesów klubów. - Na spotkaniu grupy ekspertów, kiedy ten temat był podnoszony, argument za wprowadzeniem limitu lig był taki, że wszystkie kluby PGE Ekstraligi popierają to rozwiązanie. Ja byłem przeciwny koncepcji ograniczania startów do dwóch lig. Uważałem że pierwsze będą chciały zmienić ją kluby, które rzekomo tak bardzo chciały ograniczyć starty zawodnikom. Długo nie trzeba było czekać - mówi.

Ekspert naszego portalu otwarcie krytykuje niekonsekwencję działaczy klubowych. - Czytałem wypowiedzi prezesa Stali Gorzów, właściciela Get Well Toruń i nie mogłem uwierzyć, że proponowali, by się wycofać. Podkreślali, że to może za późno, by coś zmieniać na sezon 2017, może spróbujmy w sezonie 2018. Kluby zazwyczaj na początku mówią dużo i podnoszą ciśnienie zawodnikom i nam wszystkim. Później z niedowierzaniem czytam, że chcą się wycofać. Warto przemyśleć pewne kwestie i je przeanalizować z różnymi środowiskami niż rzucać jakieś pewniki. Wolałbym, żeby trochę więcej było refleksji w pomysłach klubowych, które są czasem daleko idące. Ci, którzy byli pomysłodawcami wycofują się pierwsi pod presją zawodników, a my zostajemy z problemem - irytuje się "Cegła". I dodaje: - W tym przypadku dobrze się skończyło i udało się uzyskać kompromis.

Źródło artykułu: