Śladami Jasona Crumpa i Tony Rickardssona. Czy Jason Doyle sięgnie po tytuł?

WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Jason Doyle i Greg Hancock
WP SportoweFakty / Jarosław Pabijan / Jason Doyle i Greg Hancock

Jason Doyle po triumfie w Grand Prix w Sztokholmie ma na swoim koncie trzy zwycięstwa z rzędu w cyklu mistrzostw świata. Australijczyk, który łącznie wygrał w tym roku cztery turnieje SGP, wyrasta na głównego kandydata do tytułu.

W tym artykule dowiesz się o:

Eksplozja formy Jasona Doyle'a zadziwiła wielu kibiców speedwaya. Australijczyk nie osiągał oszałamiających wyników jako młodzieżowiec, pozostając w cieniu m. in. o dwa lata młodszego Chrisa Holdera. Przez wiele lat "Doyley" był po prostu solidnym ligowcem. Regularnie startował głównie w Wielkiej Brytanii, w polskiej lidze punktował w niższych ligach dla klubów z Rawicza, Rybnika czy Piły.

Aż w końcu nadszedł rok 2014, w którym Doyle świetnie prezentował się we wszystkich rozgrywkach ligowych. W Polsce Australijczyk był liderem Orła Łódź, który był rewelacją Nice Polskiej Ligi Żużlowej. "Doyley" podsumował świetny sezon drugim miejscem w turnieju Grand Prix Challenge w Lonigo i awansem do mistrzowskiego cyklu. [nextpage]

Wielu kibiców było zdania, iż przygoda Doyle'a z Speedway Grand Prix zakończy się po jednym sezonie. Oczekiwano, iż Australijczyk odjechał "sezon życia", a w kolejnym wróci do dawnego poziomu. Nic bardziej mylnego. "Doyley" poradził sobie ze startami w mistrzostwach świata, jak i z rywalizacją w PGE Ekstralidze.

W najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce debiutował w wieku 30 lat, co jest dziś rzadko spotykanym zjawiskiem. Większość torów była dla niego nowym odkryciem, a i tak uzyskał dość wysoką średnią biegową (1,802) i był jednym z liderów KS Toruń.

W SGP jego celem było zajęcie miejsca w czołowej ósemce i utrzymanie się w cyklu na kolejny rok. To zadanie Doyle'owi również udało się zrealizować. Wprawdzie w debiutanckim sezonie nie stanął na najwyższym stopniu podium turnieju Grand Prix, ale rywalizację zakończył na piątej pozycji. Do tego w Toruniu cieszył się ze zdobycia drugiego miejsca i po raz pierwszy w karierze mógł się napić szampana na "pudle" zawodów SGP.[nextpage]

Ten sezon pokazuje jednak, że Doyle nadal nie zaprezentował wszystkiego. Australijski żużlowiec rozpoczął ściganie w SGP od drugiej pozycji w słoweńskim Krsko. Po dwóch słabych turniejach w Warszawie i Horsens mogło się wydawać, że 31-latek wrócił na swój dawny poziom.

Aż przyszedł 25 czerwca i zawody o Grand Prix Czech. Doyle przełamał monopol Taia Woffindena na zwycięstwa w Pradze i po raz pierwszy w karierze stanął na najwyższym stopniu podium turnieju SGP. Od tego momentu Australijczyk znajduje się na fali wznoszącej, która zaprowadziła go na fotel lidera klasyfikacji generalnej mistrzostw świata.

Zwycięstwa w Gorzowie, Teterow i Sztokholmie sprawiły, że Doyle może pochwalić się serią trzech wygranych turniejów SGP z rzędu. Do tego w połowie sierpnia Australijczyk był drugi w szwedzkiej Malilli. W czterech ostatnich zawodach Grand Prix zdobył łącznie 69 punktów na 84 możliwych.[nextpage]

Niezależnie od wyników kolejnych rund Grand Prix, tegoroczny wyczyn Doyle'a na długo zostanie zapamiętany przez kibiców. W przeszłości tylko największym zawodnikom udało się wygrywać trzy turnieje SGP z rzędu. Dokonał tego chociażby idol Australijczyka - Jason Crump.

Crump w sezonie 2006, gdy pewnie kroczył po drugi w karierze tytuł Indywidualnego Mistrza Świata, wygrywał kolejno turnieje we Wrocławiu, Eskilstunie i Cardiff. Australijczyk sięgnął wtedy po mistrzostwo z ogromną, 44-punktową przewagą nad drugim w klasyfikacji Gregiem Hancockiem.

Pod koniec tamtego sezonu rozpoczęła się za to seria Nickiego Pedersena. Duńczyk wygrał ostatni turniej w 2006 roku, który odbył się na torze bydgoskiej Polonii, a następnie w świetnym stylu rozpoczął kolejny sezon. "Power" wygrał zawody we włoskim Lonigo i Wrocławiu, kompletując tym samym dość nietypowego żużlowego "hat-tricka". Rywalizację w SGP w sezonie 2007 zakończył z tytułem mistrzowskim na koncie.[nextpage]

Teraz celem Doyle'a powinno być wygranie czwartego turnieju SGP z rzędu. Motywacja Australijczyka powinna być ogromna - kolejne zawody rozegrane zostaną na torze w Toruniu. To właśnie na tym obiekcie w zeszłym roku "Doyley" po raz pierwszy w karierze stał na podium Grand Prix. To właśnie barw tego klubu bronił Australijczyk w minionym sezonie, ale nie przedłużono z nim kontraktu.

Gdyby Doyle wygrał na toruńskiej Motoarenie, będzie już o krok od tytułu mistrzowskiego. W tym roku ostatni turniej SGP ponownie odbędzie się w australijskim Melbourne, a świętowanie sukcesu przed własną publicznością byłoby dla 31-latka niesamowitym przeżyciem.

Gdyby Doyle'owi udało się wywieźć wygraną z Torunia, nawiązałby do osiągnięcia innej żużlowej legendy - Tony'ego Rickardssona. Szwed zdominował rywalizację w SGP w sezonie 2005, kiedy to wygrał sześć z dziewięciu rund Grand Prix. Wówczas sześciokrotny mistrz świata był niepokonany przez cztery imprezy, odnosząc zwycięstwa w Krsko, Cardiff, Kopenhadze i Pradze.[nextpage]

Czy scenariusz, w którym Doyle w tym roku nie sięga po tytuł mistrza świata jest możliwy? Australijczyk, choć wygrał w tym roku aż cztery turnieje Grand Prix, ma tylko pięć punktów przewagi nad Gregiem Hancockiem. Jest to spowodowane słabszymi występami na początku sezonu. Z kolei Amerykanin, choć triumfował tylko w Malilli, w pozostałych rundach punktował na równym i wysokim poziomie.

Statystyki z poprzednich sezonów SGP pokazują, że nie zawsze wygrane w pojedynczych turniejach przekładają się na zdobycie tytułu mistrza świata. Przed rokiem Tai Woffinden, który sięgnął po złoto, zwyciężył w dwóch imprezach SGP. Takim samym dorobkiem mógł pochwalić się Matej Zagar, który rywalizację w cyklu zakończył na szóstej pozycji.

W sezonie 2014 Greg Hancock sięgnął po mistrzostwo, choć triumfował jedynie w brytyjskim Cardiff. Amerykanin w klasyfikacji końcowej wyprzedził Krzysztofa Kasprzaka o osiem punktów, a to Polak wygrał trzy imprezy SGP w tamtym sezonie. Podobny scenariusz miał rok 2013. "Srebrny" Jarosław Hampel kończył zmagania w SGP z trzema zwycięstwami, podczas gdy "złoty" Tai Woffinden z zaledwie jednym triumfem.

Te statystyki dobitnie pokazują, że Doyle nie może się czuć pewnie przed turniejami w Toruniu i Melbourne. Australijczyk wygrał bardzo wiele w tym roku. Pewnie minie wiele lat zanim kolejny żużlowiec będzie w stanie wygrać trzy imprezy SGP z rzędu. Jednak równie wiele Doyle ma w tym roku do przegrania.

Komentarze (21)
avatar
Darth Vader
1.10.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
odpowiedz na artykuł Nie nie bedzie mistrzem świata 
jotefiks
30.09.2016
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Najśmieszniejsze jest jak toruniaki krytykują Doyle'a hahaha. A jak im mecz w Lesznie wygrywał to calowali go po piętach 
avatar
Hessus
30.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zawodnik pokroju Holdera -jeden rewelacyjny sezon zakończony tytułem MŚ po czym ma szansę zostać solidnym ligowcem. 
avatar
cop
30.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bardzo dobrze że jest chociaż jeden jeżdziec co potrafi ogrywać wrednego Grega,bo to jest wstyd aby ten stary cwaniak wiecznie wygrywał,Polskie orły młode wilczki są słabe,reszta podobnie więc Czytaj całość
avatar
Proceente
30.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Zapraszam na ostatni finałowy odcinek magazynu PGE Ekstraligi oraz wiele innych meczy, magazynów i materiałów związanych z żużlem :)