Orzeł Łódź pokonał zespół Lokomotivu Daugavpils w meczu rewanżowym w ramach finału Nice Polskiej Ligi Żużlowej 46:44. Mimo wygranej gospodarzy, to Łotysze stanęli na najwyższym stopniu podium. Po przegranym finale trener łodzian brał odpowiedzialność za to co się wydarzyło. - Zmiany trzeba zacząć ode mnie. Całą odpowiedzialność biorę na siebie. Jak to mówi młodzież: dałem ciała - mówił Lech Kędziora w pomeczowej rozmowie z WP SportoweFakty.
Wiele wskazuje jednak na to, że inne spojrzenie na całą sytuację ma prezes Witold Skrzydlewski. - Przed nami jest teraz Speedway Show, proces licencyjny, zakontraktowanie zawodników i przyszły sezon. Na razie żadnych personalnych decyzji nie będziemy podejmować. Wiem, że trener wypowiedział się pod wpływem emocji po niedzielnym meczu. Na ten moment mogę powiedzieć, że Lech Kędziora dalej prowadzi zespół i myślę, że tak pozostanie - powiedział Witold Skrzydlewski.
W ubiegłym roku podczas Speedway Show rywalizowały ze sobą drużyny prezesa Witolda Skrzydlewskiego oraz trenera Lecha Kędziory. Do udziału w tym wydarzeniu został zaproszony między innymi Robert Miśkowiak. Wystąpił on w barwach Vito Team. Później podpisał kontrakt z Orłem. Czy tym razem prezes również zaprosił zawodników, którzy przywdzieją w przyszłym sezonie biało-niebieskie kevlary? - Trudno jest mi powiedzieć. Traktujemy Speedway Show jako zabawę. Chcemy zamknąć sezon. Październik w mojej firmie jest bardzo pracowitym miesiącem. To okres, w którym muszę zająć się własną działalnością, a nie żużlem. W listopadzie będziemy podpisywali kontrakty - stwierdza Skrzydlewski.
Orzeł Łódź cieszy się dobrą opinią wśród zawodników. Nic dziwnego, że wielu z nich chciałoby dalej reprezentować klub z miasta włókniarzy. Prezes jest otwarty na rozmowy z żużlowcami. - My postępujemy z zawodnikami w inny sposób niż pozostałe kluby. Nie biegamy za nimi, nie ciągamy za ubranie, żeby chcieli u nas jeździć. My oczekujemy na oferty. Jeśli żużlowiec ma życzenie jechać w naszym klubie, to musi sam wyrazić akces. Jest taka zasada. Nie ma dobrego pracownika z niewolnika - komentuje włodarz łódzkiego klubu.
ZOBACZ WIDEO: Witold Skrzydlewski: Nie mamy najważniejszego sponsora
Kto nie ma miedzi ten w domu siedzi i glupot nie opowiada.
Ciekawe jak czuja sie kibice w Lodzi?
Za rok znow folklor i przyglupie opowiesci.....