WP SportoweFakty: Pod koniec rundy zasadniczej okazało się, że może dojść do sytuacji, której nie przewiduje regulamin. Ekantor.pl Falubaz i Stal Gorzów mogły zakończyć rozgrywki z wszystkimi możliwymi wskaźnikami na tym samym poziomie. Czy jest pomysł, jak rozwiązać ten problem w przyszłości?
Wojciech Stępniewski: Regulaminy ustala Polski Związek Motorowy. Tuż po tym, gdy okazało się, że taka sytuacja może nastąpić, zwróciliśmy się do PZM z prośbą o stosowną wykładnię, aby rozwiązać ten problem. Rozwiązaniem sytuacji, w której obie drużyny będą miały taką samą liczbę punktów po wyczerpaniu wszystkich możliwości z art. 704 RSŻ, będzie przeprowadzenie losowania. Ono zadecyduje o kolejności w tabeli PGE Ekstraligi.
Jak ocenia pan pod względem sportowym i organizacyjnym rundę zasadniczą PGE Ekstraligi?
- Po raz kolejny okazało się, że w aktualnej sytuacji finansowej oraz organizacyjnej polskiego żużla ośmiozespołowa PGE Ekstraliga gwarantuje mecze na wysokim poziomie wszystkich drużyn. Do końca trwała rywalizacja o awans do rundy play-off. Spadkowicza poznaliśmy również w okolicach dwunastej - trzynastej rundy. Wiele meczów było zaciętych. Można też powiedzieć, że gdyby w pierwszej czwórce znalazły się zespoły z Grudziądza i Leszna, to poziom sportowy play-off na pewno by na tym nie ucierpiał.
W PGE Ekstralidze w sportowej walce w końcu utrzymał się beniaminek. O czym to świadczy?
- O tym, że aktualnie nie powinniśmy myśleć o dziesięciu drużynach w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jeśli mamy do tego kiedykolwiek dążyć, to na zasadzie ewolucyjnej. Teraz potrzebujemy silniejszego zaplecza dla PGE Ekstraligi, powrotu do trzech klas rozgrywkowych i ciągłego uzdrawiania finansów, aby nie powtórzyły się już sytuacje z klubami, w których zabrakło pieniędzy, a w konsekwencji zniknęły z żużlowej mapy Polski.
Jak w pana ocenie będzie wyglądać PGE Ekstraliga za rok? Czy jest realna szansa, że pojawi się w niej ktoś nowy?
- O tym rozstrzygnie proces licencyjny. Dziś mogę powiedzieć, że spadkowicz z PGE Ekstraligi jest w stabilnej sytuacji finansowej. To już drugi taki sezon, gdy kluby z ósmego miejsca są tylko sportowo na tej pozycji, ale nie odbiegają od reszty pod innymi względami, a więc organizacyjnym lub finansowym. Prezesi wyciągnęli wnioski. Unia Tarnów nie zakontraktowała zawodników, na których nie było ją stać. O jakości drużyny, która wygra rywalizację w niższej lidze, nie możemy się jeszcze wypowiadać, bo nie wiemy, jak zakończą się zmagania w Nice PLŻ.
ZOBACZ WIDEO Orzeł - Włókniarz: trzy punkty Roberta Miśkowiaka (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Temat Lokomotivu Daugavpils i każdej innej drużyny zagranicznej w PGE Ekstralidze po słowach Andrzeja Witkowskiego jest dla pana definitywnie zamknięty?
- Tak, stanowisko, które przedstawił Prezes PZM jest klarowne. Dodam tylko, iż regulamin jasno określał zasady i dwa lata temu i rok temu. Nic w tej sprawie nie zostało zmienione.
Co było największym problemem PGE Ekstraligi w zakończonej rundzie zasadniczej?
- Nie będzie to zaskoczeniem, gdy powiem, że przekładanie meczów z powodu opadów deszczu, a także brak terminów, aby te spotkania powtórzyć. Rozmawiamy i pracujemy nad tym, aby już w sezonie 2017 niektóre kluby testowały specjalne zabezpieczenia torów przed deszczem. Najpierw trzeba jednak zdecydować się na określone rozwiązanie techniczne. W tym celu powstała komisja złożona z przedstawicieli klubów EŻ, aby ogłosić konkurs i dokonać wyboru technologii. Potrzebny jest sprawdzony model. Chcemy, żeby konkretne rozwiązania obowiązywały od 2018 roku w PGE Ekstralidze.
Przekładanie meczów to także konieczność szukania terminów rezerwowych. Był z tym duży problem? Co można w tym zakresie zmienić? Jakie są planowane działania?
- Podczas rokrocznych spotkań Biura Lig Międzynarodowych ustalany jest Kalendarz Lig Międzynarodowych. Na pewno kłopoty z wolnymi terminami wynikają z tego powodu, że niektórzy zawodnicy jeżdżą w sezonie rozgrywkowym w czterech ligach oraz cyklu Grand Prix lub SEC. Rozwiązaniem sprzyjającym wyszukiwaniu terminów rezerwowych dla PGE Ekstraligi jest ograniczenie pozwoleń do dwóch - trzech lig na jednego żużlowca. Oczywiście, może to się skończyć tym, że kilku żużlowców nie zdecyduje się na jazdę w PGE Ekstralidze, ale to już będzie ich wybór.
Ekstraliga zamierza ograniczyć zawodnikom liczbę lig, w których będą mogli startować?
- Mocno to rozważamy.
Pana marzeniem są transmisje ze wszystkich meczów w każdej kolejce. Kiedy realnie można spodziewać się realizacji?
- Chcemy, by tak się stało od 2019 roku. Aby to zrealizować musimy mieć jednak pewność co do dni, w których będziemy jeździć. W tym sezonie testowaliśmy wespół z platformą nc+ terminy piątkowych i sobotnich transmisji. Okazało się, że na oglądalność nie można było narzekać, bo w piątek 8 kwietnia mecz Fogo Unii Leszno ze Stalą Gorzów oglądało 134 tys. widzów, a sobotnie spotkanie z 9 kwietnia MRGARDEN GKM-u Grudziądz ze Stalą Gorzów 177 tys. widzów. Są dwie rzeczy, które utrudniają pokazanie na żywo całego sezonu w telewizji: terminarz i pogoda. W tym pierwszym przypadku trzeba mieć świadomość, że z telewizyjnego punktu widzenia cała runda LIVE oznacza konieczność rozłożenia jej w nSport+ na dwa (sobota - niedziela) lub trzy dni (piątek - sobota – niedziela).
Od tego roku Ekstraliga wzięła się ostro za ocenianie pracy sędziów. Czy widzi pan poprawę w jakości sędziowania względem lat poprzednich?
- Jestem przekonany, że sędziowanie jest coraz lepsze. Sędziowie nieustannie muszą doskonalić swój warsztat i tak jest w istocie. Dostrzegam duży postęp w wyniku tego, że całość "technicznych" spraw sędziowskich trafiła pod skrzydła byłego arbitra, Leszka Demskiego.
Co jest jeszcze do zrobienia w sędziowaniu? Jakie sytuacje nadal budzą kontrowersje i gdzie arbitrzy najczęściej popełniają błędy?
- Nie chcę oceniać sędziów. Od tego, aby wskazywać im błędy jest Leszek Demski i czyni to publicznie w magazynie PGE Ekstraligi, ale także na łamach gazet i portali internetowych. Najlepszy arbiter to taki, o którym po meczu w ogóle się nie mówi. Pamiętajmy też, że mylić się jest rzeczą ludzką, a sędziowanie, które nie spełnia oczekiwań zawodników lub trenerów, zdarza się w każdej dyscyplinie i każdej lidze sportowej. Mieliśmy tego dowód na przykład podczas niedawnych Igrzysk Olimpijskich.
Andrzej Witkowski zapowiedział powołanie zespołu ekspertów w kwestiach regulaminowych. Z jego wypowiedzi wynika, że powinien on już pracować. Czy Ekstraliga potrzebuje zmian regulaminowych i jeśli tak to w jakich obszarach?
- Taki zespół ekspertów już działa od kliku miesięcy i w ciągu następnych kilku tygodni na pewno przedstawi PZM wnioski dotyczące wszystkich obszarów działania w polskim żużlu.
Piłkarze zarabiają po 20 mil. i co robi wyjdzie na boisko raz w tygodniu pobiega 90 min i ma , a ty chłopakom raz że tylko szukają jak im obciąć pensję to teraz jesz Czytaj całość