Przed meczem w Bydgoszczy Orzeł Łódź był liderem Nice Polskiej Ligi Żużlowej. Drużyna Lecha Kędziory nie zamierzała jednak zwalniać tempa i zapowiadała kolejne zwycięstwo. Rywalizacja z Polonią nie była łatwa, ale łodzianie podtrzymali dobrą passę i wygrali 49:41. - To był wyrównany mecz. Na początku moja drużyna zaspała. W związku z tym wynik do samego końca był sprawą otwartą. Wygraliśmy, to ważne, ale zawodnicy pojechali dziś poniżej swoich możliwości - mówi w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Witold Skrzydlewski.
Prezes Orła spodziewał się wygranej w Bydgoszczy. Już wcześniej zapowiedział, że jego drużyna zamierza wygrać wszystkie mecze do końca rundy zasadniczej. Pierwszy krok został zrobiony. - Staramy się zrobić dobrą zabawę. Kilka biegów mogło się dziś podobać kibicom. To była dobra promocja żużla. A co do naszych zwycięstw, to wszystko bierze się z podejścia samych zawodników. Rozmawialiśmy z drużyną, która sama stwierdziła, że ma potencjał. Czują, że są w stanie wszystko wygrywać. Nie możemy im powiedzieć, że nagle mają odpuścić i przegrywać, bo celem prezesa było ósme miejsce. Jeśli chcą jechać i walczyć, to trzeba im na to pozwolić. Ta drużyna wie, że może wygrać ligę - wyjaśnia prezes Orła.
Skrzydlewski jest jednak daleki od hurraoptymizmu. Nadal uważa, że najważniejszy mecz dopiero przed jego zespołem. - Chcemy wygrać wszystko co jest do wygrania. Meczem decydującym będzie spotkanie z Włókniarzem Częstochowa. Możemy żałować jedynie, że nie spotkaliśmy się z nimi wcześniej, kiedy nie byli jeszcze na topie. Teraz ta drużyna jedzie zdecydowanie lepiej. Czas pokaże jednak, co będzie dalej - dodaje na zakończenie Skrzydlewski.
ZOBACZ WIDEO Polonia - Orzeł: skuteczny atak Andersena (Źródło TVP)
{"id":"","title":""}