WP Sportowe Fakty: Co mógłbyś powiedzieć o spotkaniu z Polonią Piła?
Oskar Bober: Na pewno podczas tego spotkania było bardzo dużo emocji, bo wynik był cały czas na styku. Niektóre biegi były bardzo fajne. Najważniejsze, że wygraliśmy. Co do mojej postawy, to uważam, że mogłoby być lepiej. Był progres ale wiadomo, że zawsze patrzy się na punkty. Myślę, że w kolejnym meczu będzie jeszcze lepiej.
Były mistrz świata, Sam Ermolenko chwalił twoją jazdę. Czy to jest dla ciebie budujące?
- Co prawda nic mi na ten temat nie wiadomo. Ale skoro ci tak mówił, to bardzo się cieszę. Fajnie, że gdzieś tam mnie dostrzegł na torze. Starałem się robić wszystko żeby wynik był jak najlepszy. Niestety czasami jest lepiej, a czasami gorzej. Jednak jakąś tam cegiełkę do tego zwycięstwa dołożyłem.
Jak układa ci się współpraca z klubem, trenerem i innymi zawodnikami? Tworzycie dobry zespół?
- Ogólnie bardzo dobrze nam się współpracuje. Jest fajnie. Razem z chłopakami tworzymy zgrany zespół, na treningach śmiejemy się, jest luźna atmosfera. Trener Lech Kędziora, to pozytywna postać. O samym klubie chyba nie muszę nic mówić, bo wszyscy wiedzą jak to wygląda. Klub jest bardzo dobrze prowadzony. Myślę, że nie tylko jak przystało na pierwszą ligę ale jak na ekstraligę. Tak że nie ma się do czego doczepić. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Tylko żeby te moje zdobycze punktowe były większe i wtedy już będzie super.
Po meczu z Piłą czeka cię sporo jazdy. Myślisz już o zmaganiach z częstochowskim zespołem i twojej indywidualnej rywalizacji w eliminacjach IMŚJ i IMEJ?
- Tak, jeszcze w tym tygodniu będę miał eliminację do mistrzostw świata i Europy. Będę chciał pokazać się na nich z jak najlepszej strony i powalczyć o jak najlepszy rezultat dla siebie, indywidualnie. Wiem, że kolejny mecz rozgrywamy na wyjeździe z ekipą Eko-Dir Włókniarz Częstochowa. Na pewno pojedziemy tam walczyć. Mamy mocną drużynę. Musimy się tylko rozjeździć, bo to dopiero początek sezonu. Mogę zapewnić, że w Częstochowie na pewno damy z siebie wszystko. A jaki będzie tego rezultat, to się okaże po meczu.
A jak wygląda twoje przygotowanie sprzętowe? Czy masz już wszystko prawidłowo ustawione?
- Niestety jeśli o to chodzi, to nie mam rewelacji. Mogłoby być tego sprzętu więcej, bo tak naprawdę mam tylko jeden motocykl na jazdę w lidze, w którym mam wszystko ustawione, dopięte. A drugi motocykl jest jeszcze w małym proszku. Muszę nad nim popracować. Jednak niestety finanse są na pierwszym miejscu i niektórych rzeczy nie da się przeskoczyć.
Może podjęcie współpracy ze sponsorami pomogłoby rozwiązać te problemy?
- Tak, sponsorzy są ważni, a ja jestem teraz na etapie ich poszukiwania. Na pewno pomogłoby mi ich wsparcie. Jeśli jednak ich nie ma, to też trzeba sobie jakoś radzić bez nich.
Jeśli chodzi o twoje przygotowanie fizyczne też wszystko w porządku?
- Tak, wszystko w porządku. Najważniejsze, że po meczu zdrowy wsiadam do samochodu i jadę spokojnie do domu. Tak że oby tak było zawsze, a wynik jeszcze podciągnę do góry.
Podczas meczu z Polonią spiker poinformował wszystkich zgromadzonych na trybunach o pomyśle państwa Skrzydlewskich na specjalną budowę parku maszyn. Nad miejscem, w którym przygotowujecie się do startów miałby powstać szklany dach, po którym mogliby chodzić kibice i podglądać kulisy waszej pracy. Co o tym sądzisz?
- Wiem, że Łódź będzie miała nowy stadion żużlowy ale nie słyszałem o szklanym suficie nad parkiem maszyn. To bardzo fajny pomysł! Chyba nigdzie jeszcze tak nie ma? Sądzę nawet, że byłoby to chyba pierwsze takie miejsce na świecie. A wiadomo, że to co dzieje się za kulisami, w parkingu, jest ciekawe dla kibiców.
Taki sufit byłby na pewno zapełniony przez kibiców. Czy wam by to nie przeszkadzało? W końcu w parku maszyn macie czas dla siebie na przygotowywanie, a tu bylibyście cały czas obserwowani.
- Sądzę, że nie byłoby to dla nas kłopotem. Każdy z zawodników skupia się przed meczem, przed swoim startem i może nawet trochę odcina się od rzeczywistości, wszystkiego co go otacza. Ten pomysł jest super i fajnie by było gdyby powstał taki park maszyn.
Jesteś młodym zawodnikiem. Na pewno masz jakichś idoli. Którego z żużlowców stawiasz sobie za wzór? Kto ci w jakiś sposób imponuje?
- Obserwuję kilku zawodników. Podoba mi się styl jazdy takich walczaków, że nie tylko start ma znaczenie. Jeśli miałbym wymieniać nazwiska żużlowców to na pewno wśród tych, których obserwuję jest Emil Sajfutdinow, Nicki Pedersen oraz Darcy Ward jeszcze zanim doszło do wypadku, który przerwał jego jazdę na torze. Może dlatego, że sam mam problem ze startem i zawsze staram się mimo tych kłopotów powalczyć na torze. Niestety nie urodziłem się z genem startów. Tak że właśnie patrzę na zawodników, którzy również nie wygrywają na starcie ale walczą w biegu. Przyglądam się im co robią, jak atakują i na nich się wzoruję. Poza tym uważam, że właśnie tacy żużlowcy, tak zwane walczaki, dostarczają kibicom największych emocji. Nie wygrywają na starcie i po prostu pokonują te cztery kółka tylko właśnie podczas tych okrążeń próbują odrobić swoją stratę i powalczyć o wynik, zwycięstwo.
Co chciałbyś osiągnąć w jeździe na żużlu? Jakie masz marzenia? Do czego dążysz?
- Chciałbym zostać mistrzem świata. Myślę, że każdy żużlowiec ma takie marzenie. Oczywiście zdaje sobie sprawę, że do realizacji tego marzenia czeka mnie jeszcze długa droga. Nie wydarzy się to za rok czy dwa. To naprawdę wymaga dużo pracy, jazdy. Do meczu z Polonią przygotowywałem się solidnie, miałem treningi, byłem zaangażowany, a wynik jaki osiągnąłem nie jest dla mnie zadowalający. Dlatego doskonale wiem, że do realizacji takiego marzenia czeka mnie dużo pracy. Na razie chciałbym jeździć cało i zdrowo, podnosić swoje umiejętności. Będę dążył do tego żeby być jak najlepszym zawodnikiem. Chciałbym żeby kibice cieszyli się gdy usłyszą, że w danym biegu wystąpi Bober i gdy spiker wyczyta moje nazwisko, to będą wiedzieli, że czeka ich dobre widowisko i prawdziwe emocje.
Żużel na tle innych dyscyplin jest bardzo ryzykownym sportem. Na torze dochodzi do różnych wypadków, kolizji. Tu w grę nie wchodzą naciągnięte czy zerwane mięśnie, a połamane kości. Myślisz o tym co ci grozi? Czy w ogóle się tego nie obawiasz?
- Można powiedzieć, że tylko głupi by się nie bał. Ja na przykład wychodzę z takiego założenia, i sądzę, że wielu chłopaków do tego podchodzi podobnie, że można wyjść na ulicę, iść do sklepu i możesz zostać potrącony przez samochód. Czy możesz jeść obiad w restauracji i coś stanie ci w gardle. Nie wolno tak myśleć. Trzeba robić w życiu to co się lubi, to co przynosi radość i czerpać z tego przyjemność.
Co robisz poza żużlem? Jak spędzasz czas wolny?
- W czasie wolnym odpoczywam. Lubię posiedzieć w fotelu, pograć w Fifę. Jeśli jest ładna pogoda, to pojeździć na crossie, pobiegać. Myślę, że to zdrowo mieć też inne rozrywki poza żużlem, żeby się tym nie przejeść. Warto mieć coś jeszcze. Wiadomo, że jak są przygotowania do spotkania, jest mecz, to wszystko kręci się wokół tego. Ale po takim wysiłku trzeba odpocząć albo oczyścić głowę, pobiegać.
Rozmawiając z różnymi żużlowcami, wiem, że w okresie zimowym szukają innych dyscyplin, które dostarczą im odpowiednich emocji. Jak to wygląda u ciebie? Jak zastępujesz sobie ten brak adrenaliny?
- Dokładnie tak jest. W zimie na pewno są to narty. Zawsze gdy pojedziemy gdzieś na stok ze znajomymi, to się wyróżniam, bo nie potrafię zjechać tak normalnie, zaraz coś wymyślę, wykombinuję. Ale tak już mam.
Rozmawiała Agnieszka Pruszkowska
"Niestety nie urodziłem się z genem startów" - ważny jest gen finiszowania, zwłaszcza na do Czytaj całość