Ze względu na remont własnego stadionu, Betard Sparta Wrocław musi rozgrywać mecze w Poznaniu. Choć oba miasta dzieli przeszło 170 kilometrów, organizatorzy nie mają obaw, że trybuny na Golęcinie będą świecić pustkami. Wręcz przeciwnie - na każdym ekstraligowym meczu powinny być wypełnione.
- Zainteresowane spotkaniami są dwie grupy kibiców. Z jednej strony są to fani Sparty z Wrocławia, a z drugiej mieszkańcy Poznania i okolic, którzy chcą zobaczyć żużel na najwyższym poziomie - mówi prezes PSŻ Poznań, Arkadiusz Ładziński. - W tym sezonie będziemy mieli sytuację, jakiej nigdy wcześniej w tym mieście nie było. Będziemy mieli produkt premium, jakim jest Ekstraliga. Fakt, że zjawią się tu najlepsi zawodnicy, na czele z Taiem Woffindenem, Gregiem Hancockiem czy Nickim Pedersenem stwarza duże możliwości. Lepszej reklamy żużla w Poznaniu po prostu nie moglibyśmy oczekiwać - dodaje.
Pierwszy ligowy mecz Betardu Sparty odbędzie się 17 kwietnia, gdy do stolicy Wielkopolski zawita ROW Rybnik. Organizatorzy mają podstawy, by oczekiwać kompletu publiczności.
- Nie ukrywam, że właśnie taki wynik by nas zadowalał. Są zresztą szanse, by ten cel zrealizować. W tym tygodniu uruchomiliśmy oficjalną sprzedaż karnetów, które można zakupić za pośrednictwem strony internetowej Sparty i PSŻ Poznań. Chcemy w ten sposób dotrzeć do jak największej grupy fanów. Zainteresowanie z ich strony jest naprawdę duże. Otrzymujemy wiele zapytań i zamówień. Nie dla wszystkich kibiców karnet jest optymalnym rozwiązaniem, dlatego spodziewamy się, że dużym zainteresowaniem będą cieszyły się także bilety na poszczególne spotkania - zaznacza Ładziński.
Obecnie w Poznaniu trwa remont trybun, który ma zakończyć się jeszcze w tym miesiącu. Do dyspozycji kibiców będzie ostatecznie siedem tysięcy miejsc. Dla porównania w poprzednim sezonie średnia frekwencja na pomniejszych przez remont trybunach we Wrocławiu wyniosła około 3,5 tysiąca widzów.