Karpow mógł trafić do Sparty. Polecał go... Marek Cieślak

WP SportoweFakty / Tomasz Oktaba / Andriej Karpow
WP SportoweFakty / Tomasz Oktaba / Andriej Karpow

Marek Cieślak pokłada duże nadzieje w Andrieju Karpowie. W ocenie doświadczonego szkoleniowca były żużlowiec krakowskiej Wandy może być ważnym ogniwem Falubazu. Za największy atut Ukraińca uważa wyjścia spod taśmy.

Transfer Andrieja Karpowa do PGE Ekstraligi był sporym zaskoczeniem. Warto jednak podkreślić, że Ekantor.pl Falubaz Zielona Góra nie był jedynym klubem, który chciał mieć w swoich szeregach tego żużlowca. Podobne plany miała Betard Sparta Wrocław. Karpowa wrocławianom polecił... Marek Cieślak. - Lubię dyskutować z Andrzejem Rusko na temat żużla. Czasami go odwiedzam i wtedy sporo rozmawiamy. Jakiś czas temu zapytał mnie, kogo poleciłbym mu do zespołu. Pytał mnie o Polaka i zawodnika zagranicznego. W tym pierwszym przypadku wskazałem na Woźniaka, a w drugim na Karpowa. Wrocławianie postawili na Szymona, a nad Ukraińcem się zastanawiali. Całe szczęście, że go nie wzięli. Cieszyłem się z tego, bo dzięki temu mógł go zakontraktować Falubaz - wspomina w rozmowie z portalem WP SportoweFakty Marek Cieślak.

Ukrainiec był w ubiegłym sezonie zawodnikiem pierwszoligowej Wandy. Już wtedy zwrócił uwagę Marka Cieślaka, który stwierdził, że taki żużlowiec może mu się przydać w dalszej karierze trenerskiej. Karpow to w pewnym sensie jego wynalazek, ale doświadczony szkoleniowiec tak tego nie nazywa i zapewnia, że po raz kolejny doskonale wie, co robi. - Pamiętam ubiegłoroczny mecz w Krakowie. Karpow miał defekt na prowadzeniu w pierwszym biegu, a później wygrywał kolejne wyścigi z dużą przewagą. Dopiero w ostatnim występie przegrał z Michelsenem. Wtedy do niego poszedłem i powiedziałem, żeby dał numer telefonu. On pojechał też świetny spotkanie w Ostrowie, choć znowu miał pewne problemy sprzętowe. Prawda jest jednak taka, że szybko wpisałem go do swojego notesu. Czułem, że może mi się przydać, choć nie wiedziałem jeszcze, gdzie będę pracować - tłumaczy Cieślak. - Szukanie samych gwiazd do zespołu jest fajne, ale to nie zawsze się sprawdza. Jest wielu zawodników, którzy zyskują przy odpowiedniej obróbce i zaufaniu. Nie wszystko złoto, co się świeci - dodaje trener zielonogórzan.

Marek Cieślak zwraca uwagę, że jego nowy zawodnik ma jeden wielki atut, który jest bardzo istotny na torach PGE Ekstraligi. - Jest świetnym startowcem. Pod tym względem jest bardzo bystry. To już żużlowiec z doświadczeniem, który jest ciągle głodny sukcesów. Byłem z nim niedawno na obozie i uważnie go obserwowałem. To nie jest typ obiboka. Dobrze zorganizowany chłopak, który się nie oszczędza i chce pracować - wylicza atuty swojego podopiecznego Cieślak.

Ukrainiec musi jednak uporać się ze swoimi problemami. A te dotyczą zwłaszcza kwestii sprzętowych. W ubiegłym sezonie Karpow stracił w ten sposób sporo punktów. - Jego minusem są defekty. Miał ich mnóstwo, chyba osiem na prowadzeniu. Bez dwóch zdań musi poprawić sprawy sprzętowe. Pytałem go, czemu miał takie kłopoty, a on tłumaczył się problemami z prądem. Tak być nie może. Nie można tracić tylu pierwszych miejsc. Poza tym, ten chłopak musi trafić na swój grunt. Trzeba mu zaufać i dać pewność siebie. Tak samo było z Artiomem Łagutą, który był na wylocie z Bydgoszczy. Ja go wziąłem, bo wiedziałem, że może być u mnie najlepszy. Na dzień dobry dostał numer jeden. Odbudował się. Dziś chcą go prawie wszystkie kluby. Myślę sobie nawet, że powinien odpalać mi jakiś procent od swoich kolejnych kontraktów - żartuje Cieślak.

Czas pokaże, czy Marek Cieślak miał nosa, stawiając na Karpowa. W pierwszej kolejności były zawodnik krakowskiej Wandy będzie musiał wywalczyć sobie miejsce w składzie. Szkoleniowiec Ekantor.pl Falubazu jest przekonany, że Ukrainiec jest w stanie to zrobić. Czy Karpow będzie jednym z objawień nadchodzącego sezonu w PGE Ekstralidze?

Zobacz video: Jarosław Hampel znów chce walczyć o medale

Źródło artykułu: