KS Toruń uruchomił transferowe domino
Początkowo przewidywałem spokojny okres transferowy, w którym nie będzie wielu spektakularnych ruchów kadrowych. Jest jednak inaczej. Sytuacja zrobiła się bardzo ciekawa i dynamiczna. Na rynku sporo się dzieje. Często bywa tak, że jak jeden klub coś ruszy, to zaczynają mocniej działać pozostali. Transferowe domino pozyskaniem Martina Vaculika uruchomił KS Toruń. Kluby, które chcą być w strefie medalowej, zaczęły natychmiast działać. Najlepiej pokazuje to przykład Leszna, które ruszyło po Petera Kildemanda. Te informacje, które pojawiły się w mediach, też do mnie dotarły. Sparta ma Nicka Morrisa, ale chyba każdy zdaje sobie sprawę, że to nie jest jeszcze koniec. Szukają kogoś, kto zastąpi Michaela Jepsena Jensena i jestem przekonany, że to będzie wartościowy żużlowiec. Wrocławianie powinni być znowu w czołówce.
Cisza jakiej nie było od lat w kwestiach transferowych panuje w Zielonej Górze. Z jednej strony wynika to z finansów. Poza tym, mają czterech zawodników, na których mogą się oprzeć. W Falubazie mają zostać Hampel, Dudek, Protasiewicz i Pieszczek. Wielu transferów nie będzie zatem potrzeba. Zastanawiam się jednak, jak bardzo solidne są te zielonogórskie fundamenty. Prawie każdy z wymienionej wyżej czwórki ma za sobą trudny rok. Hampel poważna kontuzja, Dudek długo nie jeździł, a Protasiewicz na koniec rozgrywek zanotował kilka poważnych upadków. To drużyna po przejściach. Zobaczymy, czy okres zimowy okaże się dla nich wystarczającym czasem, by wrócić na najwyższy poziom. Klasa tych zawodników jest duża, ale są też znaki zapytania dotyczące ich postawy.
Wiem, że w kontekście jazdy w Falubazie naprawdę bardzo realnie mówi się o takich żużlowcach jak Andriej Karpow czy Mikkel Michelsen. Obaj mają potencjał, ale zainteresowani nimi świadczy o tym, że koniunktura została przegrzana. Trzeba racjonalnie podejść do tematu przyszłości klubu, który musi mieć byt nie tylko w najbliższym sezonie, ale też w kolejnych latach. Wokół Falubazu pojawiło się sporo firm i ludzi, którzy chcą dać pieniądze, ale też decydować o tym, co będzie się działo. Uważam, że Robert Dowhan, który jest twórcą sukcesów klubu, ma trudne zadanie. Na pewno myśli o Falubazie w kontekście więcej niż jednego sezonu i być może doszedł do wniosku, że ktoś chce tam wejść po to, żeby szybko zarobić i odejść.
Moim zdaniem to będzie dla Falubazu rok na przeczekanie. W ostatnich latach nie mieli sukcesów, ale może teraz należy zmienić podejście i skupić się na utrzymaniu w elicie. Taki czas zdarza się w funkcjonowaniu każdego klubu. Trzeba go przetrwać z jak najmniejszym uszczerbkiem.
Ciekawie będzie też na dole tabeli. Realna jest wizja GKM-u Grudziądz w Ekstralidze. Mają już mocny skład i są gotowi do podjęcia tego wyzwania. Rzeszów i Rybnik są w trudnej sytuacji. Oby budowali z rozsądkiem i nie robili nic kosztem bytu w kolejnych latach. Cały czas mam nadzieję, że rzeszowianie się pozbierają. Gdyby ich zabrakło, to geografia żużla bardzo by się ograniczyła. Trzymam za nimi mocno kciuki. Niech spłacą długi, a później zbudują skład na miarę możliwości finansowych.
Marian Maślanka