W ostatnich latach Chris Holder był nękany przez kontuzje, przez co nie potrafił odzyskać formy z 2012 roku, kiedy to po raz pierwszy w karierze sięgnął po tytuł mistrza świata. Australijczyk powoli wraca do dawnej dyspozycji, ale wciąż daleki jest od dawnej formy. Miniony sezon zakończył na ósmym miejscu w klasyfikacji generalnej cyklu.
Holder nie ukrywa, że w trakcie zimowej przerwy będzie chciał się skupić na poprawie swoich rezultatów. "Chrispy" czas ten spędzi w ojczyźnie. - Muszę się zastanowić nad sobą. Trzy lata temu byłem numerem jeden. Muszę wszystko uporządkować i wiem, że mogę to zrobić. Jestem w stanie pokonać innych zawodników z czołówki. Chciałem przejechać rok bez kontuzji i dobrze zakończyć sezon, lepiej niż stało się to w Melbourne - powiedział Holder.
W ostatnim tegorocznym turnieju Grand Prix Australijczyk zdobył tylko dwa punkty. Rewelacyjnie spisywał się Peter Kildemand, który był blisko wyprzedzenia w "generalce" Holdera. Australijczyk może mówić o szczęściu, gdyż Duńczyk odpadł w Melbourne w półfinale. W powtórce, która zarządzona była po upadku Taia Woffindena, zajął trzecie miejsce, a przy pierwszym podejściu do rozegrania tego biegu jechał na prowadzeniu.
- Czasami trzeba mieć trochę szczęścia i to zadziałało na moją korzyść. Zdobyłem tylko dwa punkty. Jestem szczęśliwy, że utrzymałem się w czołowej ósemce, ale jednocześnie rozczarowany. Chciałem jednak pojechać o wiele lepiej, ale nie wiedziałem co się dzieje. Nie miałem odpowiedniej szybkości, a na pierwszym wirażu byłem w nieodpowiednich miejscach. Zmieniałem motocykle i próbowałem wszystkiego. Czasami jest tak, że im więcej się próbuje, tym gorzej idzie - przyznał Holder.
"Chris Holder rzutem na taśmę zachował miejsce w czołowej ósemce" - w przyszłym roku też nie będzie łatwo.
Ciekaw jestem występu czterech "sta Czytaj całość