Przed PGE Stalą Rzeszów ostatni mecz w sezonie. Żurawie w niedzielę podejmą MDM Komputery ŻKS Ostrovię w drugim meczu barażowym o udział w PGE Ekstralidze 2016. Ostrowianie w środę opublikowali awizowany skład, w którym brakuje dotychczasowych liderów: Rune Holty i Michała Szczepaniaka. Na dodatek w piątek klub z Wielkopolski zakontraktował dwóch 16-letnich juniorów z Włókniarza Częstochowa. Takie zabiegi wyraźnie wskazują na to, że ostrowianie w niedzielę wystawią prawdopodobnie swój drugi garnitur.
- Powinniśmy to wygrać. Nie patrzyłem nawet na skład Ostrovii. Ale nawet jeśli nie ma Holty i Szczepaniaka, to zawsze mogą zrobić dwie zmiany w porównaniu do awizowanego - mówi Karol Baran, zawodnik PGE Stali Rzeszów.
Rzeszowianie kwestię utrzymania w PGE Ekstralidze rozstrzygnęli w zasadzie już w pierwszym spotkaniu. Na torze w Ostrowie zespół Janusza Ślączki odniósł przekonywające zwycięstwo 50:40. W początkowej fazie zawodów z bardzo dobrej strony zaprezentował się właśnie Baran. Wychowanek Stali Rzeszów w swoim pierwszym starcie niemal przez cały dystans wiózł za swoimi plecami Nicklasa Porsinga i Michała Szczepaniaka. Duńczyk zdołał minąć Barana dopiero na "kresce". Z kolei w biegu piątym rzeszowianin do spółki z Gregiem Hancockiem przywiózł dla PGE Stali podwójny triumf. Później było już jednak gorzej i ostatecznie Baran zakończył zawody z trzema punktami i bonusem.
- Myślę, że wynik nie odzwierciedla tego, co działo się na torze. W dwóch biegach, gdzie przywiozłem punkty czułem się trochę zbyt wolny na trasie. Chciałem to poprawić, ale poszliśmy w złą stronę z przełożeniami i przywiozłem dwa "jaja" - przyznaje Baran.
Rzeszowianie są już praktycznie pewni utrzymania się w PGE Ekstralidze. Do pełni szczęścia wystarczy tylko zdobycie 41 punktów w niedzielnym starciu przeciwko Ostrovii. Powoli zaczynają się więc przymiarki do przyszłego sezonu. Andrzej Łabudzki, prezes PGE Stali kilka tygodni temu przyznał, że Karol Baran jest dla niego pozytywnym zaskoczeniem bieżącego sezonu. Przypomnijmy, że 34-latek powrócił do najsilniejszej ligi świata po dziewięciu latach jazdy w niższych ligach. Początkowo w klubie ze stolicy Podkarpacia nie brano nawet Barana pod uwagę, jeśli chodzi o meczowy skład. Od lipca doświadczony zawodnik na stałe przedarł się jednak do podstawowego składu Żurawi. Czy rzeszowianin będzie chciał jeździć w swoim macierzystym klubie także w przyszłym roku?
- Na przyszły sezon wzmocnimy się nowym sprzętem. I myślę, że może być jeszcze lepiej. Zima jest długa. Chciałbym zostać w Rzeszowie. Ale gdyby to miała być pozycja tylko zawodnika oczekującego, to będę musiał podziękować. Wolę jeździć nawet w gorszej lidze, ale jeździć. Siedzenie na ławce, to największa tragedia dla zawodnika jaka tylko może się przytrafić - zakończył Baran.
SPAR jako sponsor