Po 12. wyścigu niedzielnego spotkania KS Toruń prowadził już różnicą 12 punktów. Ostatecznie Bykom z Leszna udało się zmniejszyć straty do ośmiu oczek. - Torunianie zaskoczyli nas tym torem. Był on zupełnie inaczej przygotowany, niż zazwyczaj. Postawili nas w trudnej sytuacji, ponieważ musieliśmy szybko znaleźć odpowiednie ustawienia w motocyklach. Zajęło nam trochę czasu, by trafić z przełożeniami. Niestety, pogubiliśmy sporo punktów. Momentami przewaga rywali była dość duża, aczkolwiek w końcówce zaczęliśmy mozolne odrabianie strat i ostatecznie stanęło na ośmiu punktach różnicy - skomentował Grzegorz Zengota w rozmowie z leszczynskisport.pl.
27-latek nie będzie miło wspominał pierwszego meczu półfinałowego PGE Ekstraligi. Na Motoarenie zdobył on tylko trzy punkty i bonus w pięciu gonitwach. - Szło mi nieco pod górkę. Nie uzbierałem zbyt wielu oczek. Oczywiście, liczyłem na lepszy występ w swoim wykonaniu, ale taki jest żużel. Robiłem wszystko, co w mojej mocy, by być szybszym. Po nieudanych biegach szukałem i zmieniałem. Efekt nie był najlepszy, lecz jestem dobrej myśli. Liczę na to, że w Lesznie moje osiągnięcia będą bardziej okazałe - dodał Zengota.
Wytłumacz to Grzesiu swojemu koledze.(temu co śpiewa z Wami kolędy ;o))