Przed finałem Indywidualnych Mistrzostw Polski stawiałem na Bartosza Zmarzlika. Junior MONEYmakesMONEY.pl Stali Gorzów rządzi na własnym torze i jest jednym z najskuteczniejszych zawodników PGE Ekstraligi w tym sezonie. Pierwsze biegi turnieju finałowego potwierdzały tę teorię i wszystko wskazywało na to, że tytuł mistrzowski trafi w ręce lidera Stali. Bieg finałowy wygrał jednak Maciej Janowski, który do tego momentu nie zwyciężył w żadnym z biegów.
[ad=rectangle]
Zwłaszcza ze strony kibiców gorzowskich pojawiły się opinie, że to rozstrzygnięcie niesprawiedliwe i należy zastanowić się nad zmianą formatu finału IMP. Co prawda fakt, że w całym turnieju zwyciężył zawodnik, który nie zdobył największej liczby punktów rzuca się w oczy, ale nie razi aż tak bardzo. Od początku wiadomo było, jaki jest regulamin turnieju i w jaki sposób rozstrzygnie się tytuł mistrzowski. Nie można zatem postawić tezy, że Maciej Janowski zdobył ten tytuł niezasłużenie. On idealnie wkomponował się w formułę turnieju. Nie można także powiedzieć, że wcześniejsze biegi wygrywane przez Bartosza Zmarzlika nic nie dały. Dawały mu pierwszeństwo wyboru pola startowego. Przed finałem dokonał dość niezrozumiałego wyboru i poniósł tego konsekwencje. Zgromadzonej publiczności zapewnił jednak emocje do ostatnich sekund turnieju.
Wybór formuły rozgrywania wszelkich turniejów od lat budzi kontrowersje. Przypomnę, że wcześniejsza formuła polegająca po prostu na sumowaniu punktów też nie dawała pewności, że wygrywa zawodnik najlepiej prezentujący się w perspektywie całych zawodów. Mógł mieć na koncie 12 punktów, ale defekt w ostatnim biegu (co gorsza na prowadzeniu) pozbawiał go tytułu mistrzowskiego. Co więcej, sprawiedliwości nie zapewnia również formuła rozgrywania na przykład Grand Prix. Wystarczy bowiem kontuzja w części sezonu, eliminująca ze startu w jednym turnieju i mimo bardzo dobrej postawy w pozostałych trudno będzie odrobić stratę.
W wyborze pomiędzy sprawiedliwością a widowiskowością turnieju zdecydowanie stawiam na widowisko. Sprawiedliwość każdy pojmuje inaczej i zawsze znajdzie powód, dla którego warto zmienić aktualny format. Nikt jednak nie jest w stanie podważyć tego, że gorzowskie zawody, jak żadne inne w ostatnich latach trzymały w napięciu do ostatnich metrów. A o takie emocje właśnie chodzi. Marzę o powrocie do jednodniowych turniejów IMŚ. Nawet w formule, która obecnie obowiązuje w IMP. Ma to swój urok. Grand Prix można zamienić na cykl pucharu świata. Wówczas zwolennicy każdego z tych rozwiązań będą zadowoleni.
Damian Gapiński: Sprawiedliwość czy widowisko?
Maciej Janowski został Indywidualnym Mistrzem Polski. Po jego triumfie na stadionie im. Edwarda Jancarza rozgorzała dyskusja na temat formatu rozgrywania turnieju.
W 1972 w finale po 4 startach Henryk Gluckilch miał komplet[12 pkt] w swoim ostatnim starcie przeciw mniej wymagającym zawodnikom prowadził i na ostatnim łu Czytaj całość
Po to żeby wyłonić finalistów - finału?
Mało eliminacji przeszli zawodnicy?
Czy ktoś kto zdobywa prawie "maksa" musi traci Czytaj całość