Łączyńscy-Carbon Start Gniezno - Speedway Wanda Instal Kraków: Pomeczowe hop-bęc

Speedway Wanda Instal Kraków sprawiła sporą niespodziankę. Zawodnicy szkoleni przez Michała Widerę zdołali pokonać Łączyńscy-Carbon Start Gniezno.

[bullet=hop.jpg] Hop:
Znakomity powrót Davey'a Watta

W 2013 roku Davey Watt reprezentował Łączyńscy-Carbon Start Gniezno. Podczas niedzielnego spotkania Australijczyk pokazał, że nie zapomniał jak się jeździ na torze w pierwszej stolicy Polski. Jeździec z Antypodów był liderem swojego zespołu, a co za tym idzie - ojcem zwycięstwa. "Kangur" zapisał przy swym nazwisku dwanaście punktów z bonusem i tylko dwukrotnie oglądał plecy rywali. Krakowianina zdołali wyprzedzić Bjarne Pedersen oraz Norbert Kościuch.

Atomowy Andriej Karpow

Zadowalający występ odnotował także Andriej Karpow. Ukrainiec w swoich trzech pierwszych biegach był niedościgniony. W ostatniej gonitwie dnia zawodnik ten doznał defektu motocykla. W swojej pomeczowej wypowiedzi przyznał, iż awarii uległa cewka. Mimo tego, 28-latek był solidnym punktem swojego zespołu. Warto podkreślić, że to właśnie Karpow wywalczył najlepszy czas niedzielnych zawodów. Jeździec w wyścigu inauguracyjnym przejechał cztery okrążenia w czasie 64,41.

Udany występ Norberta Kościucha

Honoru miejscowych najdzielniej bronił Norbert Kościuch. Doświadczony zawodnik wywalczył trzynaście punktów z bonusem. Wyścigi z jego udziałem dostarczały sporej dawki emocji. "Norbi" prezentował bardzo ładną jazdę na dystansie, która często przynosiła efektowne mijanki. Trzeba przyznać, że był on najjaśniejszym punktem swojej ekipy. Pozostali czerwono-czarni mocno zawiedli. Zapewne gdyby 31-latek otrzymał lepsze wsparcie od swoich drużynowych kolegów, to losy spotkania potoczyłyby się zupełnie inaczej. [ad=rectangle]

[bullet=bec.jpg] Bęc:

Kolejna porażka czerwono-czarnych

Trudno powiedzieć, że jest to "bęc", bo od początku sezonu nic się nie zmienia. Łączyńscy-Carbon Start Gniezno nadal nie ma na swym koncie zwycięstwa. Norbert Kościuch podczas pomeczowej konferencji przyznał, że ciśnienie dość szybko spada z całego zespołu. - Uważam, iż jak wygramy jakieś spotkanie, to do drużyny wejdzie duch i troszeczkę uniesie. A tutaj mamy dwa, trzy biegi "do tyłu" i ciśnienie w parkingu troszeczkę spada. Potem każdemu z nas jedzie się ciężko - zaznaczył. Może w braku odpowiedniej atmosfery w drużynie należałoby się doszukiwać przyczyn porażek? Trudno powiedzieć. 
Sporo groźnych upadków

Podczas gnieźnieńsko-krakowskiego starcia nie obyło się bez groźnych upadków. W wyniku kolizji w drugim biegu do szpitala odtransportowany został Alex Zgardziński. Prócz niego z nawierzchnią owalu dwukrotnie zapoznawał się Michał Piosicki. Na szczęście wychowanek leszczyńskiej Unii wyszedł z tych incydentów bez większych urazów. Niebezpieczną kolizję odnotował także Rafał Trojanowski. Tuż po spotkaniu ręka popularnego "Trojana" była dość mocno spuchnięta, najbardziej ucierpiał kciuk.

Gigantyczny pech Jacoba Thorssella

Jacob Thorssell dość dobrze prezentował się podczas niedzielnego spotkania. Finalnie Szwed zapisał przy swym nazwisku sześć punktów z bonusem. Zdobycz ta byłaby zdecydowanie okazalsza, gdyby nie ogromne nieszczęście w wyścigu dziesiątym. Wówczas jeździec pewnie zmierzał po trzy punkty, jednak nie dowiózł ich do mety. Na ostatnim okrążeniu Skandynawowi zatarło się koło, w wyniku czego nie opanował motocykla i upadł. Mimo niepowodzenia zawodnik się nie poddał i tocząc heroiczną walkę ze swoim sprzętem, dotarł do linii końcowej.
[event_poll=35172]

Źródło artykułu: