Jarosław Hampel po GP w Tampere: To nie był tor do robienia widowiska dla kibiców

Czwarte miejsce w Grand Prix Finlandii w Tampere zajął Jarosław Hampel. Awans do finału "Małego" cieszy, ale pozostał niedosyt, że nie znalazł się na podium.

W tym artykule dowiesz się o:

Jarosław Hampel w Tampere jeździł w kratkę, ale ostatecznie awansował do finału, gdzie zajął czwarte miejsce. - Biorąc pod uwagę trudność tego turnieju, awans do finału można uznać za sukces. Mogę być zadowolony z udział w finale, aczkolwiek trochę szkoda decydującego wyścigu, bo była szansa na podium. Źle rozegrałem bieg finałowy, ale też rywale nie pozwolili mi na nic więcej - powiedział zaraz po zawodach w Finlandii Jarosław Hampel.
[ad=rectangle]
Polak zaczął od zwycięstwa, ale później dwa razy przyjechał do mety ostatni. - Poszliśmy kompletnie nie w tą stronę z ustawieniami sprzętu. Dopiero późniejsze korekty sprawiły, że wróciłem na właściwe tory - wyjaśnił "Mały".

Podobnie jak przed rokiem, także teraz tor czasowy w Tampere pozostawiał wiele do życzenia. Problemy z płynnym pokonywaniem łuków mieli tak wielcy mistrzowie, jak Greg Hancock. - Nie był to dobry tor. On jest na dodatek geometrycznie dosyć trudny, bo ma długie proste i ciasne łuki. Do tego tworzyło się szereg dziur i kolei na wejściach w wiraże. Nie było łatwo na tym torze się ścigać. Naprawdę warunki na torach czasowych nie są dobre dla tworzenia widowiska dla kibiców. W porównaniu z zeszłym rokiem, tor nie zmienił się na lepsze. Trochę go poszerzono o półtora metra, ale nie była to znacząca różnica. Geometrycznie on sam w sobie jest trudny. Niewiele to poszerzenie więc pomogło - tłumaczył Jarosław Hampel.

Hampel, jak większość zawodników po turnieju udał się szybko na lotnisko, by zdążyć na niedzielne mecze w Polsce. - Samolot mam wcześnie rano. We Wrocławiu ląduję o godzinie 14. Sprzęt na mecz ligowy jest przygotowany i czeka na miejscu. Wszystko pod względem logistycznym jest poukładane - zakończył nasz rozmówca.

Źródło artykułu: