Spore zmiany u Adamczewskiego. Zawodnik upora się z problemami?

Słaby występ w Rybniku zanotował Kamil Adamczewski. Dla wychowanka leszczyńskiej Unii to bardzo trudny początek sezonu. Po zmianie barw i rozpoczęciu wieku seniora, planuje poprawić swoją formę.

W minioną niedzielę ŻKS ROW Rybnik rozgromił na własnym owalu ekipę Orła Łódź 62:27. Mimo że większość przyjezdnych zawodników miała już okazję do startów przy Gliwickiej 72, drużyna nie była w stanie dorównać gospodarzom. Rybniczanie reprezentujący bardzo wysoki, a przede wszystkim równy poziom utwierdzili gości w przekonaniu, że ich owal jest "twierdzą", którą ciężko zdobyć.
[ad=rectangle]
Dosyć słaby występ zanotował reprezentant Orła Kamil Adamczewski. Zawodnik wywalczył zaledwie dwa "oczka". W pierwszym ze swoich wyścigów zanotował defekt motocykla. Jak sam twierdzi, kolejne problemy kręciły się już tylko wokół niedopasowanego, a także nawet niesprawdzonego sprzętu. Adamczewski nie jest zatem zadowolony z niedzielnego rezultatu swojego, a także całej drużyny. Mimo to, wierzy, że dalsza praca wyjdzie całej ekipie na lepsze.

- Bardzo słabo oceniam ten występ. Ogólnie miałem problemy ze sprzętem na początku. Silnik, który był obstawiany "pewniakiem" zawiódł mnie w pierwszym starcie. Nie ukończyłem biegu bo coś tam się stało w silniku. Kolejny bieg - drugi motocykl taki w sumie rezerwowy, zabrany w ciemno. Nie mogliśmy znaleźć tego optymalnego przełożenia. Kiepsko, bo w drużynie też nikt nie błyszczał. Każdy gubił się z ustawieniami. Nie ma się co wielce załamywać i płakać nad rozlanym mlekiem. Każdy z nas musi popracować, ja też muszę z tym sprzętem dojść do ładu i może być lepiej - powiedział zawodnik Orła Łódź.

Rybnicki owal często przyjmuje w swoim kierunku słowa krytyki ze strony przyjezdnych zawodników, nieraz działaczy i innych ekspertów. Zdaniem wielu modernizacja, do której doszło dwa lata temu sprawiła, że geometria nie sprzyja ściganiu, a żużel w tym mieście z tego powodu stracił na atrakcyjności. Kamil Adamczewski miał już okazję do startów w Rybniku, podczas zawodów młodzieżowych. Żużlowiec przyznaje, że tor przy ulicy Gliwickiej należy do tych specyficznych, gdzie najważniejszym punktem jazdy jest sam start. Zawodnikowi ten element w minioną niedzielę nie wychodził najlepiej. W połączeniu z kłopotami sprzętowymi jeździec nie mógł nawiązać większej walki z rywalami.

- Brakowało cały czas tego momentu startowego. Bo tutaj na tym torze w Rybniku start liczy się bardzo mocno. Bo później już jest jazda gęsiego tak naprawdę. Taki mały szczegół, a tyle warty. Rybnik znakomicie sobie u siebie radzi. Gospodarze wygrywali te starty i jechali sobie jak po sznurku. Jest to specyficzny tor, gdzie trzeba być wjechanym. Rybniczanom jest łatwiej, jeżdżą tu na co dzień - skomentował Adamczewski.

Głównym celem Adamczewskiego są starty w lidze
Głównym celem Adamczewskiego są starty w lidze

Dla wychowanka leszczyńskiej Unii to trudny sezon pełen nowych doświadczeń. Niespełna 22-latkowi przyszło zmienić barwy klubowe i zadebiutować w rozgrywkach jako senior. Mecz w Rybniku był pierwszym spotkaniem, w którym wziął udział w tym roku. Zawodnik jest świadomy tego, jak ciężka jest walka o miejsce w składzie, jednak starty w lidze są jednym z jego największych celów, postawionych na sezon 2015. Choć jest to dla Adamczewskiego ciężki okres; zapowiada duży wkład pracy i walki o poprawienie formy.

- Póki co mam cały czas pod górkę. W głębi serca mam nadzieję, że w końcu się coś zmieni i więcej pójdzie po mojej myśli. Tak łatwo się nie poddam i będę walczył bardzo długo do czasu, aż się uporam z tym wszystkim. Wiedzę mam dosyć sporą o tym wszystkim, ale malutkie szczególiki po prostu decydują o takich wynikach. Na razie muszę się przede wszystkim pozbierać z motocyklami. Trzeba poszukać optymalnego silnika, bo tak naprawdę już trochę tego sprzętu już przejechaliśmy. Do tego dochodzą nowe tłumiki, szukanie przełożeń. A więc moim celem numer jeden to pozbierać się i żeby sobie znaleźć miejsce w składzie, bo wiadomo, że teraz w Orle jest o to ciężko. Muszę zgubić pecha i wydaje mi się, że będzie dobrze - zakończył Kamil Adamczewski.

Źródło artykułu: