Zawodnik Łączyńscy-Carbon Startu Gniezno był jednym z zaproszonych przez Krzysztofa Kasprzaka gości, który pojechał w drużynie Przyjaciół jubilata. Popularny "Norbi" uzbierał pięć punktów z bonusem, a w jednym z biegów popisał się świetnym atakiem, który dał mu zwycięstwo.
[ad=rectangle]
Przyjazd Norberta Kościucha na Stadion im. Edwarda Jancarza był wręcz oczywisty, bo z "KK" znają się jak łyse konie. - Kupę lat się znamy, bo od czasów szkoły, trzeciej klasy szkoły podstawowej, aż do teraz. Po drodze były różne szkoły, a teraz nawet uczęszczamy razem na treningi zimą. Cały czas ten kontakt jest, chociaż może już nie tak, jak kiedyś. Każdy ma swoją drogę - stwierdził po zawodach wychowanek Unii Leszno.
Kasprzak od najmłodszych lat naznaczony był żużlem dzięki swojemu ojcu Zenonowi Kasprzakowi, który z sukcesami prezentował się na żużlowych torach. Jak znajomość z tym klanem wpłynęła na rozpoczęcie kariery przez Kościucha? - To po pierwsze, że Krzycha poznałem i do tego żużla było trochę bliżej. Druga rzecz, to do motoryzacji zawsze mnie ciągnęło, a trzecia, że w Lesznie jest to wiodący sport. Są różne dyscypliny, ale Leszno żużlem stoi. Nastąpiła taka kumulacja, te wszystkie rzeczy się ze sobą spotkały i tak raz spróbowałem, spodobało się i trwa, też już z piętnaście lat - mówił po zakończeniu rywalizacji w Gorzowie.
Ostatecznie MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów pokonała ekipę Przyjaciół 60:30. Najważniejsze było jednak spotkanie dobrych znajomych i wspólna zabawa, dająca radość samym zawodnikom, jak i kibicom. To się udało, bo w meczu nie brakowało walki i mijanek. Pomysł organizowania takich spotkań przypadł do gustu jednemu z jego uczestników. - Myślę, że to trafione zawody. Jest to oderwanie od żużlowej rzeczywistości. Na co dzień jest liga, poważniejsze turnieje, a tu mieliśmy ściganie, ale bez większego ciśnienia, na luzie i z uśmiechem na twarzy - zakończył Norbert Kościuch.