Dziękuję Bogu za Gorzów - rozmowa ze Sławomirem Gębką, organizatorem WSL

W tym roku muszę dołożyć do tej imprezy, żebym za kilka lat mógł odnieść sukces - przyznaje organizator World Speedway League, Sławomir Gębka. 25 kwietnia zawody te zawitają do Gorzowa.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Wachowski: Jak ocenia pan współpracę ze Stalą Gorzów przy organizacji nadchodzącej imprezy? Patrząc na to z boku, odnosimy wrażenie, że mistrzowie Polski traktują WSL z naprawdę dużym zaangażowaniem.

Organizator WSL, Sławomir Gębka: Nie jestem człowiekiem przesadnie religijnym, ale dziękuję Bogu za Gorzów. Nie ma lepszej lokalizacji w Polsce, gdzie mogłyby się odbyć tegoroczne zawody FIM WSL. Gorzowianie to ludzie, którzy o krok wyprzedzają moje potrzeby. Najpierw mieliśmy twarde i konkretne negocjacje prezesa Ireneusza Macieja Zmory. Muszę przyznać, że postawił w wielu punktach na swoim. Pochwalić muszę też drugą rzecz, jaką jest współpraca z całą klubową ekipą. W Gorzowie wszystko poukładane jest znakomicie.
[ad=rectangle]
Widzimy, że coraz większym zainteresowaniem ze strony kibiców, mediów i samych zawodników cieszą się zawody Speedway Best Pairs Cup. Czy działania firmy One Sport są dla państwa przykładem? Czy jest szansa na to, by cykl WSL rozwinął się w podobnym kierunku?

- To są zupełnie inne imprezy, o innych potencjałach. WSL jest na początku drogi, a One Sport gdzieś w połowie. Cieszę się, że Polacy za prywatne pieniądze potrafią zrealizować taki projekt. Gdzieś trochę obok narodowej federacji, z cała masą problemów, które trzeba przezwyciężyć. Przy WSL mogę liczyć na życzliwość FIM, które dostrzega duży potencjał w tej imprezie, dobrze układa się też współpraca z GKSŻ, ale i tak jest to trudna droga. Środowisko żużlowe jest bardzo specyficzne i za mało jest myślenia przez pryzmat rozwoju dyscypliny, która ma przecież swoje problemy. Z jednej strony świetnie sprzedane SGP na Stadionie Narodowym, ale z drugiej problemy finansowe klubów. Jeśli projekt WSL się uda, to za kilka lat kluby powinny być głównym beneficjentem tego przedsięwzięcia.

Na konferencji prasowej powiedział pan: "Chcemy, by ten projekt zawitał na dłużej w światowym speedwayu". To czy zawody w Gorzowie zakończą się organizacyjnym sukcesem może być dla przyszłości WSL kluczowe?

- Zdaję sobie sprawę, że to jest inwestycja. Ja w tym roku muszę dołożyć do tej imprezy, żebym za kilka lat mógł odnieść sukces. To jest oczywiste. Podoba mi się myślenie Ireneusza Macieja Zmory, który w pierwszej rozmowie zakomunikował mi, że chce WSL w Gorzowie, ale to nie może, być to obarczone zbyt dużym ryzykiem finansowym. To ma być nagroda za wynik sportowy z poprzedniego roku. My także zgadzamy się z tym, że powinno to tak wyglądać. W Polsce z żużla dobrze żyje federacja, sama liga i zawodnicy. Znacznie gorzej mają się kluby, a tak nie powinno być, bo nie przypadkiem matematyka jest królową nauk. Uważam, że na dłuższą metę filantropów w żużlu nie ma. Kluczowym dla przyszłości projektu jest zainteresowanie klubów aktywnym uczestnictwem w FIM WSL.

Czy może pan pokrótce wyjaśnić, jak będzie wyglądać sprawa przekazu telewizyjnego z zawodów WSL w Gorzowie?

- Zawody rozpoczynają się w sobotę 25 kwietnia o 18.00 i będzie można zobaczyć je na szklanym ekranie, a odpowiednio wcześniej poinformujemy na jakiej stacji. Na tym etapie zależy nam na sprzedaży biletów i na promocji samego widowiska w Gorzowie. Przekazem telewizyjnym zajmiemy się w ciągu najbliższych dni.

W Polsce z żużla dobrze żyje federacja, sama liga i zawodnicy. Znacznie gorzej mają się kluby - dostrzega organizator WSL
W Polsce z żużla dobrze żyje federacja, sama liga i zawodnicy. Znacznie gorzej mają się kluby - dostrzega organizator WSL

Przedstawiciele Poole Pirates zrezygnowali ze startu w WSL. Czy z powodu tej decyzji nie ucierpi prestiż całej imprezy?

- Uczestników FIM WSL obowiązują określone przepisy wymyślone przez międzynarodową federację, które może nie są doskonale, ale ja jako organizator i drużyny, które uczestniczą w projekcie musimy je zaakceptować. Matt Ford miał inną koncepcję i zrezygnował. W ubiegłym roku jego drużyna za udział w zawodach w Zielonej Gorze otrzymała około 20 tysięcy euro, a to z pewnością nie są małe pieniądze. Zawodnicy za udział w meczach Elite League otrzymują znacznie mniejsze wynagrodzenie, więc problem jest gdzie indziej. Przepisy są dostępne na naszej stronie wslspeedway.com i każdy może się z nimi zapoznać.

Czy w kolejnych latach regulamin WSL może ulegać zmianom, by zawody były jeszcze bardziej atrakcyjne dla drużyn i kibiców?

- Chcemy te przepisy w kolejnych lata zmieniać i udoskonalić. Zależy nam na przykład na tym, by zawsze pod numerem 5 w każdej drużynie jechał junior danej narodowości. Aby projekt i cały żużel docelowo mógł się rozwijać kluby muszą mieć swoich wychowanków. Stąd obecność na naszej konferencji Roberta Lamberta z Kings' Lynn. Gdy tylko będę miał okazję, to zawsze będę starał się, by obok gwiazd, takich jak Jarek Hampel, czy Krzysztof Kasprzak pokazywać zawodników, którzy zaczynają swoją drogę sportową, ale są też bardzo obiecujący.

Wspomniał pan jak ważne dla przyszłości żużlowej Ligi Mistrzów są pieniądze. Czy twórcy WSL mają pomysł, jak w perspektywie kilku lat poradzić sobie z tym problemem?

- Powtarzam, kluby muszą mieć możliwość zarabiania na Lidze Mistrzów. Gdy będą duże pieniądze, pojawi się też duże zainteresowanie. Zanim to się stanie musimy wspólnie z FIM i poszczególnymi ligami uporządkować przepisy. Bez pośpiechu, potrwa to kilka lat, ale jestem przekonamy, że jest to słuszna droga. Sponsor będzie miał zwrot tylko wtedy, kiedy WSL stanie się produktem globalnym, z globalnym przekazem telewizyjnym. W najbliższych latach stacji walczących o dobry sportowy produkt, także na polskim rynku, pojawi się więcej, dlatego jestem optymistą.

Rozmawiał Michał Wachowski

Źródło artykułu: