Organizatorzy Indywidualnych Mistrzostw Argentyny byli bardzo zdziwieni i zaniepokojeni losem Richiego Worralla i Bena Barkera. Jak się okazało, żużlowcy ci na kilka godzin przed rozpoczęciem mistrzostw wyjechali z Argentyny. - Argentyńczycy dokładnie wiedzieli, gdzie wyjechaliśmy i dlatego w ogóle opuściliśmy kraj. Gdy dotarliśmy do Argentyny powiedziano nam, że mamy zapłacić za opony, ubezpieczenia, a także kupić deflektor, który jakiś facet złożył w swojej szopie. Organizatorzy mówili, że mamy płacić za wiele rzeczy. Gdy policzyłem to wszystko na kalkulatorze, to jasno wyszło, że będę po prostu stratny. To, co bym zarobił, musiałbym wydać na jazdę - przyznał Worrall na łamach speedwaygp.com.
[ad=rectangle]
Argentyńczycy chcą wyciągnąć konsekwencje względem brytyjskich żużlowców. Strony podpisały bowiem stosowne kontrakty. - Zadecydowałem, że by nie ponosić strat, opuszczę Argentynę. To żenujące, ale tak tam naprawdę było. To cyrk! Owszem, był kontrakt, ale on działa na moją korzyść. W umowie był zapis, że organizatorzy zapewnią nam dom i bilet lotniczy i to zrobili. W kontrakcie było też napisane, że Argentyńczycy dadzą nam pieniądze na jedzenie i pokryją koszty bagażowe, lecz akurat tego nie zrealizowali. Nie wspomnę o obiecanych motocyklach - dodał Worrall.
źródło: speedwaygp.com