Przepis na żużel (17): To nie był udany rok. Zły wizerunek Ekstraligi i problemy z frekwencją

- Sezon w ENEA Ekstralidze dojechał do końca. Czy był udany? Moim zdaniem niekoniecznie - pisze w swoim felietonie Jacek Gajewski.

W tym artykule dowiesz się o:

Zły wizerunek Ekstraligi i problemy z frekwencją

Zmagania w najlepszej lidze świata za nami. Ich podsumowanie można zacząć od tego, co wydarzyło się w kluczowych meczach. SPAR Falubaz Zielona Góra poległ w rewanżu o brąz. To spotkanie pokazało, że tarnowianie w pełnym składzie są bardzo silną ekipą. Z drugiej jednak strony, jeśli dochodzi do meczu o medal, i pada tak wysoki wynik, to świadczy on także o dużej słabości rywala. W Zielonej Górze całkowicie się pogubili, coś pękło i przestało funkcjonować. Oni nadal są na równi pochyłej, nic się pod tym względem nie zmieniło. Włodarze klubu mają teraz o czym myśleć. Dużo pracy przed nimi w okresie zimowym. W tak złych nastrojach dawno nie kończyli ligi. Pewna formuła, jeśli chodzi o ten zespół, najwyraźniej się wyczerpała.
[ad=rectangle]
Wielki sukces Stali Gorzów to także wiele pytań, co dalej. Zmieniać mistrzowski skład czy niekoniecznie? Jeśli w Gorzowie dojdzie do ruchów kadrowych, to powinny mieć one charakter kosmetyczny. Widziałbym tam potrzebę wprowadzenia jednego nowego seniora i... nic więcej. Gdy wróci Iversen, będą naprawdę silni. Swoją szansę w tym roku dobrze wykorzystał Linus Sundstroem. Pokazał, że może być pożyteczny dla Stali. Dobrej jazdy w play-off po Kasprzaku czy Zmarzliku można było oczekiwać, ale ten chłopak okazał się bezcenny. Jego punkty zrobiły różnicę. Stal ma kompletną ekipą. Skuteczni liderzy i bardzo silny duet juniorski. Jeśli zmiana to tylko jedna - na pozycji seniora. Rewolucji raczej nikt tam nie zrobi, bo nie ma po co.

Sezon w ligowym wydaniu się praktycznie zakończył, ale za chwilę zaczną się inne, równie duże emocje związane z okresem transferowym. Jak dużych zmian można się spodziewać? Na pewno one będą, ale na miejscu kibiców nie nastawiałbym się na szaleństwo na rynku. Czynnikiem, który zdeterminuje wszystko, będą finanse (a przynajmniej mam taką nadzieję). Powszechnie wiadomo, że w klubowych kasach nie jest najlepiej. Nawet nowy mistrz Polski musiał przed startem ligi zaciągnąć bardzo duży kredyt. W Gorzowie nikt o tym na pewno nie zapomniał. Teraz ich sytuacja, po wywalczeniu tytułu, może się pod względem marketingowym poprawić. Mają szansę i oby ją wykorzystali.

Intensywnych działań transferowych spodziewam się zwłaszcza po beniaminku. To, co było dobre na pierwszą ligę, teraz już nie wystarczy. PGE Marma Rzeszów musi działać. To solidny klub pod względem organizacyjnym. Głośno się mówi, że mogą zrobić trochę zamieszania i pewnie tak też się wydarzy. Pozostałe kluby raczej nie zdecydują się na rewolucyjne zmiany. Największą zagadką jest Częstochowa. Przekonamy się, czy umowy, które mają zawarte zawodnicy, zostaną uwolnione. Wtedy pole do działania dla innych klubów będzie większe. Nastawiałbym się jednak na to, że każdy spróbuje utrzymać aktualny stan posiadania.

Ekstraliga dojechała do mety, ale czy ten sezon był dla niej pod względem wizerunkowym udany? Uważam, że niekoniecznie. Wydarzyło się wiele różnych złych rzeczy. Na pewno kibice zapamiętają zawirowania w Gdańsku i Częstochowie, które odbiły się także na innych klubach, a przez to całych rozgrywkach. Wizerunek Ekstraligi na tym ucierpiał. Jest nad czym myśleć. Sytuacje związane z meczem rewanżowym w półfinale play-off w Gorzowie nie powinny się powtarzać, jeśli chcemy mówić o profesjonalizmie. Zdarzyło się sporo zgrzytów, a poza tym różnie było z frekwencją. Na pewno warto jechać mecze finałowe, co pokazały spotkania w Lesznie i Gorzowie, ale nad meczami o trzecie miejsce trzeba by się poważnie zastanowić. Zainteresowanie było marne. Działaczy Ekstraligi też czeka pracowita zima. Oni również powinni wiele spraw przemyśleć. Wiele rzeczy jest do poprawy. Sugeruję też spojrzeć wreszcie na regulamin, który bardzo się rozrósł. Niektórych rzeczy nie da się opisać, a bardzo chcemy to robić. W ten sposób tylko utrudniamy sobie życie. Żużel to taka dyscyplina, że czasami musi wygrać zdrowy rozsądek. Inaczej nigdy nie doprowadzimy do normalności. A na pewno nie pomogą w tym kolejne zapisy. One będą albo martwe, albo będą powodować jeszcze większe zamieszanie.

Chciałbym podziękować redakcji portalu SportoweFakty.pl za ten rok. To mój ostatni felieton z cyklu "Przepis na żużel". Przede mną jeszcze tylko typowanie wyników ostatnich spotkań i turnieju Grand Prix. Jak pewnie wszyscy wiedzą, w przyszłym roku będę pełnić funkcję menedżera w toruńskim klubie. To oznacza, że z końcem tego sezonu przestanę występować w roli eksperta i felietonisty. Na pewne rzeczy będę teraz siłą rzeczy spoglądać z innej perspektywy i uważam taki ruch za konieczny. Przez ten rok starałem się zwracać uwagę na rzeczy ważne i problematyczne w polskim sporcie żużlowym. Wydaje mi się, że w wielu kwestiach - jak się zresztą z czasem okazywało - miałem rację. Cieszę się, że miałem możliwość przekazywania swoich spostrzeżeń i opinii. Wszystkim dziękuję za lekturę i merytoryczną dyskusję. Do zobaczenia!

Jacek Gajewski

Źródło artykułu: