Słaba forma Chrisa Harrisa. "Największym krytykiem jestem ja sam"

Chris Harris na początku sezonu prezentuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Występy "Bombera" wywołują falę negatywnych komentarzy. - Największym krytykiem jestem ja sam - przyznał Brytyjczyk.

Chris Harris w pierwszych tygodniach sezonu zawodzi na wszystkich frontach. W Grand Prix Nowej Zelandii nie zdobył żadnego punktu. W meczu ŻKS ROW Rybnik z Polonią Bydgoszcz "Bomber" zdobył 4 "oczka" i dwa bonusy w pięciu biegach. Poniżej oczekiwań spisuje się również w Elite League, gdzie broni barw Coventry Bees. W poniedziałkowym meczu przeciwko Piratom Brytyjczyk zdobył zaledwie 3 punkty i dwa bonusy.

Nic zatem dziwnego, że fani coraz częściej krytykują jazdę "Bombera". - Krytyka jest obecna w każdym sporcie i ja to rozumiem. Fani mają prawo do własnej opinii. Płacą dobre pieniądze aby przyjść na stadion i oglądać zmagania żużlowców. Kiedy widzą taką jazdę jak moja w poniedziałek, to mają słuszne powody do krytyki. Gdybym ja był widzem na stadionie, to pewnie też bym wyrażał swoje zdanie. Największym krytykiem jestem ja sam. Kładę duży nacisk na siebie. Czasami winę ponosi sprzęt, czasami ja sam - powiedział Harris w rozmowie z oficjalnym serwisem Grand Prix.

Chris Harris zawodzi oczekiwania kibiców
Chris Harris zawodzi oczekiwania kibiców

Są również kibice, którzy wspierają Harrisa po nieudanych występach i wciąż wierzą w jego talent. Brytyjczyk docenia również gest innych żużlowców, którzy za pośrednictwem portali społecznościowych okazują wsparcie. - Wielu fanów zawsze mi pomaga. Miałem duże wsparcie na Twitterze i Facebooku. Dziękuje z całego serca ludziom, którzy są ze mną. To miłe, że inni zawodnicy pytają się co ze mną. Craig Cook i Hans Andersen napisali, że mogą mi pomóc gdybym czegoś potrzebował. Oni nie muszą tego robić, mają swoje zmartwienia. Doceniam to, że są zawodnicy, którzy są zaniepokojeni formą innych żużlowców - przyznał "Bomber".

Brytyjczyk rozważał nawet rezygnację z prowadzenia profili na portalach społecznościowych. Spowodowane było to negatywnymi komentarzami. Ostatecznie Harris nie zdecydował się na ten krok. - Mogę to zrobić, ale nie chcę, bo mam wielu kibiców, którzy chcą wiedzieć, co robię i być na bieżąco. Problem polega na tym, że czytając komentarze biorę sobie do serca złe rzeczy. Mam wokół siebie dobrych ludzi. Wiele zawdzięczam mojej partnerce. Muszę uporządkować pewne sprawy w swojej głowie - stwierdził uczestnik cyklu Grand Prix.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: