Włókniarz zaskoczony nawierzchnią toru? "Każdy wyraził swoje zdanie na ten temat"

Włókniarz Częstochowa w czwartkowym treningu punktowanym przegrał z Betard Spartą 44:46. Po zakończeniu spotkania gospodarze udali się na długą naradę, podczas której debatowali o przygotowaniu toru.

Treningowe starcie pomiędzy Włókniarzem Częstochowa i Betard Spartą Wrocław rozpoczęło się z 50-minutowym opóźnieniem. Spowodowane było to stanem toru. Dodatkowych prac wymagała prosta startowa oraz wejście w pierwszy łuk. Częstochowianie spodziewali się trudnego toru na czwartkowy mecz, lecz sposób jego przygotowania przerósł ich wyobrażenia. Podczas zawodów szczególnie na pierwszym łuku utworzyło się wiele dziur.

Po zakończeniu treningu punktowanego sztab szkoleniowy Lwów zwołał zawodników do szatni, gdzie przez blisko 30 minut trwała narada dotycząca sposobu przygotowania nawierzchni na czwartkowy pojedynek. - Takie spotkanie to jest nic nowego, bowiem w poprzednim sezonie też to praktykowaliśmy. Trzeba rozmawiać i dojść do jakiegoś konsensusu. Jeśli są jakieś problemy, to załatwiamy wszystko we własnym gronie. Nie mówię o tym, że te problemy były, tylko daję przykład na czym polegają takie spotkania. Drużyna jest drużyną nie tylko na torze. Wymienialiśmy opinię o nawierzchni, każdy z zawodników wyraził swoje zdanie na ten temat i tyle - przyznał Jarosław Dymek.

Na trybunach SGP Areny Częstochowa zasiadło około dwóch tysięcy kibiców spragnionych żużlowych emocji. Po raz pierwszy w treningach punktowanych mogli oni podziwiać Włókniarz niemal w pełnym składzie. Zabrakło jedynie kontuzjowanego Grigorija Łaguty oraz Petera Kildemanda, który tego dnia miał zaplanowany start w Wielkiej Brytanii. Jednym z liderów biało-zielonych był Mirosław Jabłoński, który zdobył 8 punktów i bonus w czterech wyścigach. - Dzisiaj był Włókniarz pełną gębą i to na pewno cieszy i buduje kibiców. Zjawiło się ich na trybunach większe grono niż ostatnio. Mój występ w sparingu wypadł średnio. Starałem się dopasować do toru. Na początku popełniłem trochę błędów, bo ten tor był jaki był. Nie mogłem znaleźć tych ustawień, których chciałem - powiedział po zawodach Jabłoński.

W czwartkowym treningu punktowanym poniżej oczekiwań spisali się młodzieżowcy Włókniarza. Artur Czaja zdobył cztery punkty, Hubert Łęgowik zapisał na swoim koncie trzy "oczka", a Rafał Malczewski wywalczył dwa punkty. Dla sztabu szkoleniowego Włókniarza najważniejsza jest możliwość jazdy dla młodych zawodników. Wynik jest sprawą drugorzędną. - Podkreślam cały czas, że to są testy. Zawodnicy różnie ustawiają sprzęt. To nie jest mecz o ligowe punkty. W treningach punktowanych na wynik patrzy się z przymrużeniem oka. Dobrze, że chłopaki jeżdżą i mają możliwość sprawdzić sprzęt, bo rok temu takiej okazji nie było - przyznał Dymek.

Podczas potyczki z wrocławianami doszło do groźnego upadku Michaela Jepsena Jensena. Duńczyk na pierwszym łuku próbował ominąć jadącego tuż przed nim Mike'a Trzensioka, który chwilę wcześniej upadł na tor. "Liglad" ominął młodzieżowca Betard Sparty, lecz odbił się od dmuchanej bandy i z impetem uderzył plecami o tor. Jepsen Jensen długo nie podnosił się z toru, lecz po kilku minutach wstał z niego o własnych siłach. Po dokładnych badaniach w szpitalu okazało się, że reprezentant Danii jest mocno poobijany.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

[event_poll=27068]

Źródło artykułu: