Drugie podejście do wyborów w Kolejarzu. Powtórzy się scenariusz z listopada?

W piątek członkowie opolskiego klubu po raz kolejny spróbują wybrać zarząd na nową kadencję. Za pierwszym razem brakowało chętnych do objęcia posady prezesa. Scenariusz może się powtórzyć.

Kadencja obecnego zarządu skończyła się w październiku ubiegłego roku. Na listopad zwołano walne zebranie członków klubu, które miało w drodze głosowania wyłonić władze na następne cztery lata. Spodziewano się, że wobec braku innych kandydatur na prezesa zostanie wybrany Jerzy Drozd, trzymający stery w Kolejarzu od ponad dekady. Drozd jednak odmówił, tłumacząc się zmęczeniem po naznaczonym porażkami sezonie.

Po długich obradach postanowiono odwlec wybory do stycznia. W piątek dojdzie do kolejnej próby. Za najbardziej prawdopodobny scenariusz należy uznać powtórkę z ostatniego zebrania, czyli... ponowne przełożenie głosowania.

Chętnych do przejęcia rządów w Kolejarzu brakuje. Co jakiś czas pojawiają się zainteresowani tą kierowniczą funkcją, lecz odstrasza ich przede wszystkim duża odpowiedzialność i trudna sytuacja finansowa klubu. Zaległości wobec zawodników za miniony sezon wynoszą 257 tysięcy złotych, a łącznie zadłużenie jest niemal dwukrotnie większe. Nowy prezes już na starcie ryzykowałby wiele. Przejąłby nie tylko długi, ale też drużynę, która w tegorocznych rozgrywkach nie powinna odegrać wiodącej roli.

Jerzy Drozd i Zbigniew Szulc współpracują ze sobą od wielu lat
Jerzy Drozd i Zbigniew Szulc współpracują ze sobą od wielu lat

Zamiar odejścia podtrzymuje Jerzy Drozd, choć pod pewnymi warunkami zgodzi się na piastowanie stanowiska do końca sezonu. - Przesuwając wybory, mieliśmy nadzieję, że znajdzie się kandydat na prezesa. Ale taka osoba się nie pojawiła, przynajmniej my o niej nie wiemy - mówi Drozd. - Co zrobię w piątek, jeszcze nie wiem. Na czteroletnią kadencję jak się nie godziłem, tak nadal się nie godzę. Jednocześnie nie chcę się obrażać i rzucać zabawek, bez oglądania się na konsekwencje, jakie grożą Kolejarzowi. Dlatego aby działalność klubu nie została sparaliżowana, jestem skłonny prezesować do zakończenia sezonu. Potrzebuję jednak wsparcia członków zarządu. Każdego z nich poproszę o przedstawienie swoich propozycji na zorganizowanie pieniędzy. Do tej pory samotnie szukałem funduszy, mimo to całe odium krytyki spadało na mnie. W pojedynkę niewiele więcej zdziałam, dlatego apeluję o pomoc.

Jerzy Drozd przyznaje, iż do pracy w klubie zniechęcił go zeszłoroczny bunt kibiców. - Ci ludzie swoim zachowaniem popsuli klimat wokół żużla w Opolu i w rezultacie odstraszyli sponsorów - wyjaśnia. - Może nie były to wielkie firmy, ale w naszym położeniu liczy się każda złotówka. Gdyby nie te przykre wydarzenia, atmosfera byłaby inna i rozmowy z przedsiębiorcami przebiegałaby łatwiej. 

Do wyborów, które będą głównym punktem rozpoczynających się o godzinie 17.00 obrad, może przystąpić każda obecna na sali osoba, nawet jeśli nie posiada statusu członka klubu. Ten zapis w teorii otwiera furtkę do niespodziewanych rozstrzygnięć. W praktyce są one mało prawdopodobne. Dużo wskazuje na to, że opolanie do dwunastych z kolei ligowych rozgrywek przystąpią z Jerzym Drozdem u władzy.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: