Kolejarz Opole postawi na oszczędności? "Chcemy mieć młodych i ambitnych zawodników"

Choć okno transferowe zostało już otwarte, w Opolu na razie cicho o kontraktach. Priorytet dla działaczy stanowi spłata długów za poprzedni sezon, co może okazać się trudnym zadaniem.

Miniony sezon był dla Kolejarza nieudany pod każdym względem. Silna na papierze drużyna zajęła w pięciozespołowej II lidze trzecie miejsce, tracąc szanse na awans na kilka kolejek przed końcem rozgrywek. Przyczyną słabych wyników były między innymi problemy finansowe klubu. Długi wobec zawodników pojawiały się już po pierwszych meczach i rosły z każdym kolejnym. Dochody za ostatnie imprezy rozgrywane przy Wschodniej zgarniał komornik, działający na zlecenie jednego z wierzycieli Kolejarza.

Spłata zadłużenia wobec żużlowców, szacowanego na około 250 tysięcy złotych, to najważniejsze zadanie, przed którym stoją opolscy działacze. Jeźdźcy narzekali w ostatnich dniach na utrudniony kontakt z prezesem Jerzym Drozdem. - Długi są duże, a kontaktu zero - mówi Marcin Jędrzejewski. - Chcielibyśmy wiedzieć, kiedy możemy liczyć na pieniądze, bo mamy na utrzymaniu rodziny, musimy także spłacać zaciągnięte kredyty na przygotowania motocykli. Do tego dochodzi ZUS. Te instytucje nie będą dla nas pobłażliwe. Po pierwszej przygodzie z Kolejarzem nie miałem powodów do narzekań. Teraz sytuacja pozostawia sporo do życzenia.

- Chciałem odpocząć po męczącym sezonie, a jako że pracuję zawodowo, to nie zawsze znajduję czas na telefoniczną rozmowę z zawodnikami ­- odpowiada Jerzy Drozd. - Mam świadomość powagi sytuacji i podobnie jak w poprzednich latach, postaram się możliwie szybko uregulować zobowiązania. Potrzebuję jednak czasu i chcę, żeby zawodnicy zdawali sobie z tego sprawę. W listopadzie planujemy zorganizować z nimi spotkanie. Długi są konsekwencją między innymi wycofania się ze sponsoringu dwóch firm. Zawiedliśmy się również na Stanisławie Rakoczym, który nie wywiązał się z obietnic i nie załatwił dla klubu choćby złotówki. Można żałować, że mu zaufaliśmy.

Przed Jerzym Drozdem i pozostałymi członkami zarządu trudna misja spłacenia długów
Przed Jerzym Drozdem i pozostałymi członkami zarządu trudna misja spłacenia długów

Nie wiadomo, gdzie zarząd Kolejarza znajdzie pieniądze na pokrycie długów. Niewykluczone, że odpowiedzialność na swoje barki weźmie, jak w ubiegłych latach, prezes Drozd. Na spłatę zadłużenia zostanie też prawdopodobnie przeznaczona część przyszłorocznej dotacji z miasta, co będzie jednak oznaczało ograniczenie budżetu na następny sezon oraz konieczność budowy oszczędnościowego składu. - Chcemy mieć w zespole głównie zawodników młodych i ambitnych, do 24 lat, którym zależy na częstych startach - przyznaje Jerzy Drozd. - Docierają do nas powoli oferty, ale skompletowanie kadry nie uważam za problem. Priorytet stanowi dla nas uregulowanie długów i wyprowadzenie klubu na finansową prostą. Na dniach przygotujemy program naprawczy.

Ważnym wydarzeniem dla opolskiego klubu będą wybory do zarządu, które odbędą się na przełomie listopada i grudnia. Póki co nie ujawnił się kandydat na nowego prezesa. Pełniący od ponad dekady to stanowisko Jerzy Drozd, mimo że w trakcie sezonu zapowiadał dymisję (w czerwcu złożył pisemną rezygnację), to może pozostać u sterów. - Mocno zastanawiam się nad moją przyszłością w Kolejarzu - podkreśla Drozd. - Nie wiem jeszcze, jaką decyzję podejmę. Jeśli miałbym zostać wybrany ponownie na prezesa, to na pewno nie na czteroletnią kadencję, a maksymalnie dwuletnią. Klub musi funkcjonować w innym kształcie niż dotychczas. Wyobrażam sobie sytuację, że zostanę w zarządzie, ale już nie jako najważniejsza osoba, tylko wiceprezes. Mógłbym działać, dopóki nie pozbylibyśmy się długów. Jestem otwarty na współpracę. Nie zostawię Kolejarza na pastwę losu. Żużel w Opolu przetrwa.

Źródło artykułu: