Adrian Miedziński w pierwszej części sezonu 2013 jeździł rewelacyjnie. Był niekwestionowanym "królem" Motoareny w Enea Ekstralidze. Fantastycznie pojechał w nieoficjalnych mistrzostwach świata par i był murowanym kandydatem do kadry Polski na DPŚ. Wszystko przerwał wypadek w Pradze podczas test meczu Czechy - Polska. - Do czasu tego karambolu w Pradze wszystko układało się po mojej myśli. Niestety, ta kontuzja mocno odbiła się na mojej formie i samopoczuciu. Co prawda po dwóch tygodniach wróciłem na tor i ścigałem się, ale to nie było to. Tak naprawdę dwa miesiące czułem się źle. Potrzebowałem czasu, by wrócić do formy. Powoli dochodziłem do siebie i nie mogłem odnaleźć dyspozycji sprzed wypadku. Cieszę się, że w końcówce sezonu wreszcie znów czułem się znakomicie, co potwierdziłem zwycięstwem w Grand Prix w Toruniu - powiedział dla SportoweFakty.pl Adrian Miedziński.
Niespodziewany triumfator Grand Prix Polski na Motoarenie przyznał, że wygrana wcale nie przyszła łatwo. - Bardzo się cieszę, że udało się wygrać, choć runda zasadnicza szła mi ciężko. Próbowałem znaleźć ustawienia, żeby motocykl pracował w stu procentach. Udało się to dopiero na półfinał i finał. Wtedy wszystko zagrało – dodaje.
Zastanawiające może być to, że żużlowiec, który zna tor jak własną kieszeń, szuka optymalnych ustawień przez całą rundę zasadniczą. Wytłumaczenie tego jest proste. - Tor podczas Grand Prix był inny niż zazwyczaj. Był przede wszystkim twardszy. Dodatkowo było chłodniej, bo jeździliśmy bardzo późno. To wszystko ma wpływ na ustawienia silników - wyjaśnia nasz rozmówca.
Finał Grand Prix Polski w Toruniu w wykonaniu "Miedziaka" był genialny. Przedarł się z trzeciej pozycji na prowadzenie i wygrał ku ogromnej radości polskich i toruńskich kibiców. - Udało mi się zbudować prędkość, stąd też przeszedłem rywali na dystansie. Jarek Hampel mógł mnie zamknąć przy płocie, ale nie zrobił tego, pojechał fair, za co mu dziękuję. Gdyby to zrobił, musiałbym pod bandą zaciągnąć ręczny hamulec. Udało się nabrać szybkość. Na wejściu w pierwszy łuk Greg Hancock zostawił mi małą furtkę, w którą wskoczyłem - wspomina przebieg finału.
Jeszcze przed kontuzją Adrian Miedziński wraz z Tomaszem Gollobem i Jarosławem Hampelem wygrał nieoficjalne mistrzostwa świata par Eurosport Speedway Best Pairs. Teraz "Miedziak" godnie zastąpił w Grand Prix legendą polskiego żużla. - Cieszę się, że pod nieobecność Tomasza Golloba, udało się wygrać i sprawić radość kibicom. Wywiązałem się ze swojej roli w stu procentach. Zwycięstwo dedykuję Tomkowi z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia i ścigania na torze - zakończył czwarty reprezentant Polski, który wygrał zawody Grand Prix.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!