- Jeżeli wygramy u siebie przynajmniej dwa mecze w Gorzowie - z Tarnowem i Wrocławiem, to powinno nam wystarczyć do utrzymania. Ta drużyna już zresztą udowodniła, że jest w stanie wygrywać nie tylko mecze w domu, ale także na wyjeździe. Jechaliśmy osłabieni do Tarnowa, ale przywieźliśmy zwycięstwo. Podobnie było w meczu z Wrocławiem. Wiadomo, że sytuacja nam się komplikuje, ale zostało jeszcze sześć spotkań. Trzy z nich są w domu, trzy na wyjeździe. Walczymy dalej - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Ireneusz Maciej Zmora.
Prezes Stali Gorzów uważa, że jego zespół bezpośrednią walkę o utrzymanie może stoczyć z Betardem Spartą Wrocław. Ta drużyna wygrała w niedzielę za trzy punkty z PGE Marmą Rzeszów i można powiedzieć, że mocno wróciła do gry o utrzymanie w Ekstralidze. - To własnie między innymi z Wrocławiem będziemy toczyć bój o utrzymanie w Ekstralidze. Mamy tę przewagę, że wygraliśmy na torze tej drużyny. Minimalna wygrana u siebie daje nam przynajmniej trzy punkty. Poza tym, przy równości punktów w tabeli końcowej to my będziemy wyżej. Mamy lepszy dwumecz. Każdy kalkuluje na swój sposób, ja się akurat będę opierał na tym, co przeczytałem na portalu SportoweFakty.pl - tłumaczy Zmora.
Skrót meczu, źródło: Enea Ekstraliga/x-news
{"id":"","title":""}
Częstochowianie w niedzielnym spotkaniu w Gorzowie mieli zdecydowanie więcej atutów. W zespole Stali na wysokości zadania stanął startujący w roli seniora Bartosz Zmarzlik, ale to nie wystarczyło, by odnieść wygraną. - To był mocno eksperymentalny skład. Cały eksperyment polegał na tym, że Bartek pierwszy raz pojechał na pozycji seniora. Można powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że wywiązał się w stu procentach z obowiązku, który był położony na jego barkach. Tak samo jak Tomasz Gapiński. Na tej parze spoczywał ciężar przywożenia wyników 3:3 i oni wywiązali się ze swoich zadań w stu procentach. Nie przywieźli ani jednego zera. Oni zasługują na największą pochwałę. Juniorzy szczęśliwie w pierwszym biegu, ale blisko planu. Wprawdzie trochę gorzej niż ich młodzi koledzy z Częstochowy, ale nie było tragedii. Uważam, że dwa dobre biegi pojechał Paweł Hlib, ale po własnych błędach stracił punkty. Gdyby ten mecz się nie układał tak, że w pewnym momencie korzystaliśmy z rezerwy taktycznej, to ten żużlowiec jak najbardziej powinien jechać kolejne biegi. Pokazał się z dobrej strony, ale szukaliśmy rozwiązań. Jego postawa zasługuje tak czy inaczej na pochwałę. Dziś zabrakło nam do sukcesu indywidualnych zwycięstw. Po trzynastu biegach mieliśmy trzy takie wygrane, w tym jedno Bartka, przy 10 rywali. Nie można takiego meczu wygrać. Bieg 14 i 15 tylko zamydlił obraz tego spotkania. Częstochowianie byli drużyną mocniejszą, bardziej wyrównaną i jak najbardziej zasłużyła na zwycięstwo. Na słowa pochwały zasługują również gorzowscy kibice, którzy w liczbie ponad 10 tysięcy byli na naszym stadionie, kibicowali naszej drużynie. Jest mi przykro, że nie udało się dla nich wywalczyć tej wygranej - wyjaśnia Zmora.
Gorzowianie wybrali koncepcję składu z Bartoszem Zmarzlikiem na pozycji seniora. Czy będą ją kontynuować w kolejnych meczach? - Najlepsza odpowiedź w tym przypadku brzmi: to zależy. Wiele będzie związane z naszą sytuacją kadrową. Istotne jest też podejście do meczu w Gnieźnie. Jeśli pojedziemy tam walczyć za wszelką ceną walczyć o zwycięstwo, to należy ją kontynuować. Gdyby interesowała nas obrona punktu bonusowego, to w tym momencie Bartek jest o wiele bardziej przydatny na pozycji juniora. Przy założeniu walki o bonusa automatycznie możemy częściej korzystać z rezerwy taktycznej. Wtedy jako junior taki zawodnik przyda się bardziej. Dziś zakładaliśmy walkę o zwycięstwo na własnym torze i dlatego skład był bardziej ofensywny. Myślę, że ta koncepcja się jakoś obroniła. Pokazują to punkty Bartka i naszych juniorów - zakończył Zmora.
Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!
Te Czytaj całość