Tomasz Gaszyński nie szuka dla Golloba usprawiedliwień słabej jazdy w Grand Prix Polski

W sobotę na Stadion im. Edwarda Jancarza powrócił Tomasz Gollob. Były już zawodnik Stali Gorzów nie pojechał tak, jak przyzwyczaił do tego gorzowskich kibiców w poprzednim sezonie.

Mistrz świata z 2010 roku pod prysznic mógł iść już po czwartej serii startów, gdyż na swoim koncie miał zaledwie trzy punkty i defekt. Do tego dorobku dołożył jeszcze "oczko" w wyścigu osiemnastym. Gorsi od "Chudego" byli tylko Antonio Lindbaeck i Ales Dryml, a dla dziewięciokrotnego indywidualnego mistrza Polski tak fatalny występ zakończył się spadkiem na ósme miejsce w klasyfikacji przejściowej Grand Prix.

Po GP Polski porozmawialiśmy z menedżerem Tomasza Golloba, Tomaszem Gaszyńskim. - Nie poszło nam tak, jak planowaliśmy. Takie są zawody, takie jest życie - krótko podsumował urodzony w Ameryce Polak. Jakie były założenia przed tym turniejem? - Zawsze jako plan minimum stawiamy sobie półfinał - dodał.

Defekty to coś, co w długoletniej karierze najlepszego polskiego żużlowca było niezwykle rzadkim widokiem. Dopiero po wprowadzeniu nowych tłumików w ostatnich latach coraz częściej wpisywaliśmy literkę "d" przy nazwisku Tomasza Golloba. Co się stało w 16. biegu? - Musimy wszystko na spokojnie przeanalizować, przemyśleć i wyciągnąć wnioski - powiedział po zawodach Gaszyński.

Tor na Stadionie im. Edwarda Jancarza sprawiał dość sporo problemów również innym zawodnikom. Niejednokrotnie komuś postawiło koło, przez co tracił pozycję. Niebezpiecznie wyglądało wyjście z drugiego łuku, bo to właśnie tam dochodziło do tego typu sytuacji. Na piątkowym oficjalnym treningu przed zawodami nic nie wskazywało na problemy któregokolwiek z żużlowców. Czy nawierzchnia w sobotę różniła się od tej piątkowej? - Może tak, a może nie. Tor jest równy dla wszystkich, tak więc nie jest to usprawiedliwieniem, że tor był taki, czy taki. Po prostu byli lepsi tego dnia i gratulacje dla zawodników, którzy pojechali lepiej - stwierdził menedżer Golloba.

Trudności z płynną jazdą były szczególnie widoczne na początku rywalizacji. Z czasem doczekaliśmy się mijanek i jakby spokojniejszej jazdy uczestników cyklu. Zespół polskiego jeźdźca nie zamierzał jednak szukać tłumaczeń. - Wyprzedzanek było sporo. Tor był, jaki był. Nie ma żadnych usprawiedliwień.

29 czerwca kolejne emocje związane z Grand Prix, które tym razem zawita do Kopenhagi na Stadion Parken. W teamie Golloba liczą na lepszy występ. Poprzedni sezon nie napawa optymizmem, gdyż żużlowiec Unibaxu Toruń zajął w 2012 roku dopiero 15. miejsce w stolicy Danii. Zdecydowanie lepiej było przed dwoma laty, kiedy to triumfował przed Jasonem Crumpem i Chrisem Holderem. - Za dwa tygodnie do Kopenhagi. Oby tam było lepiej - zakończył Tomasz Gaszyński.

Jesteś kibicem "czarnego sportu"? Mamy dla Ciebie fanpage na Facebooku. Zapraszamy!

"Musimy wszystko na spokojnie przeanalizować, przemyśleć i wyciągnąć wnioski" - mówił Tomasz Gaszyński po GP Polski w Gorzowie
"Musimy wszystko na spokojnie przeanalizować, przemyśleć i wyciągnąć wnioski" - mówił Tomasz Gaszyński po GP Polski w Gorzowie
Źródło artykułu: