Ten był rozgrywany na raty. W pierwszym podejściu za plecami Borowicza trwała zacięta rywalizacja o drugą lokatę pomiędzy Kacprem Gomólski i Wojciechem Lisieckim. W ferworze walki obaj zapoznali się z nawierzchnią twardego obiektu przy Wrzesińskiej. Arbiter uznał, że winnym całego zajścia był wychowanek miejscowej drużyny, obecnie zdobywający punkty dla Unii Tarnów – "Ginger". Według Borowicza decyzja sędziego była mocno wątpliwa. Mimo to w powtórce znów popisał się atomowym wyjściem spod taśmy, bezproblemowo rozprawiając się z juniorami gospodarzy - Bieg młodzieżowy wyszedł naprawdę bardzo fajnie. Szkoda, że sędzia podjął decyzję o wykluczeniu Kacpra, bo wydaje mi się, że tam nie było jego winy. Jestem przekonany, że gdyby nie ta kolizja to przywieźlibyśmy podwójną wygraną - wyraził swoją opinię "Boro".
Potem debiutujący w tym roku w Enea Ekstralidze 18-latek wyraźnie się pogubił, kończąc pozostałe dwa wyścigi na ostatnich pozycjach. - Muszę przyznać, że nie spoglądałem wnikliwie na tor i nie wiedziałem dokładnie co się nim dzieje. Popełniłem duży błąd nie robiąc przed drugą swoją gonitwą żadnych korekt przy sprzęcie, bo okazało się, że nawierzchnia mocno się zmieniła - zdradził.
Szansa do rehabilitacji za przegraną z beniaminkiem 40:50 nastąpi już w najbliższą niedzielę. Tarnowianie jadą na drugi wyjazd z rzędu. Zostaną podjęci przez ekipę składywęgla.pl Polonię Bydgoszcz, która wyprzedza w tabeli tylko ekipę z… Gniezna. Co ciekawe, młody podopieczny Marka Cieślaka nie ma z torem "Gryfów" ani dobrych, ani złych wspomnień. A to dlatego, że pojedynek w Bydgoszczy będzie jego debiutem na przed tamtejszą publicznością. - Jeszcze tam nie jeździłem, będzie więc ciekawie. Na razie staram się jednak o tym spotkaniu nie myśleć, bo potem układam sobie w głowie jakieś głupie scenariusze. Do Gniezna przyjechałem w ogóle nie rozprawiając o tym meczu. Jakbym obudził się rano, wsiadł w busa i przystąpił do niego z marszu - zakończył.
Mateusz Borowicz: Szkoda, że sędzia podjął decyzję o wykluczeniu Kacpra
Miłego złego początki. Tak o swoim występie w Gnieźnie może powiedzieć Mateusz Borowicz. Jego drużyna przegrała, a on sam po stronie plusów zapisze tylko zwycięstwo w biegu młodzieżowym.