Podopieczni Rafała Dobruckiego stoczyli niezwykle wyrównany i zarazem emocjonujący pojedynek z Dospelem Włókniarzem Częstochowa. Jego losy ważyły się do ostatniego biegu, w którym kropkę nad "i" postawili Jarosław Hampel i Andreas Jonsson, który po jedno meczowej banicji wrócił do składu swojej drużyny. - Jestem bardzo zadowolony z mojego zespołu. Wszyscy ostro pracowaliśmy dla dobra całej drużyny i najważniejsze, że wygraliśmy. Wyjeżdżamy z Częstochowy z dwoma punktami. Bardzo tego potrzebowaliśmy. To wysiłek i zasługa całego zespołu - podkreśla Szwed w rozmowie ze SportoweFakty.pl.
Jonsson w swoim dorobku zapisał dziesięć oczek z dwoma bonusami. - Było w porządku. Zdobyłem trochę punktów, ale zdecydowanie najważniejsze jest zwycięstwo mojego zespołu. Taki był nasz cel i udało się go zrealizować - mówił Jonsson, który podkreśla, że nie ma już śladu po kontuzji kostki, której nabawił się podczas treningu poprzedzającego Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff. "AJ" przyznaje, że potrzebuje jedynie złapać odpowiedni rytm i punktować na równym poziomie. - Czuję się komfortowo na motocyklu, choć na pewno nie jestem jeszcze w optymalnej formie. Nie potrafię ustabilizować swojej dyspozycji. Mam za sobą kilka zarówno dobrych, jak i gorszych meczy. Przeplatam je ze sobą. Cały czas z niecierpliwością poszukuję powrotu do swojej optymalnej formy.
Niedzielnym zwycięstwem pod Jasną Górą zielonogórzanie przełamali swoją niemoc w meczach wyjazdowych i znacznie zbliżyli się do udziału w play-offach. Wygrana z tak silnym rywalem w dodatku na wyjeździe, to zdaniem Jonssona pozytywny sygnał na kolejne mecze. - Mam taką nadzieję. Następnym spotkaniem są dla nas derby przeciwko drużynie z Gorzowa i zdajemy sobie sprawę, że znów będzie bardzo ciężko. Rywale spisują się bardzo dobrze. To będzie kolejny trudny mecz. Musimy wspólnie ciężko pracować, by drużyna wygrała - kończy Andreas Jonsson.