Podczas drugiego wyścigu meczu PGE Marmy Rzeszów ze składywęgla.pl Polonią Bydgoszcz, walczący o prowadzenie junior gości Mikołaj Curyło nie opanował motocykla i zapoznał się z nawierzchnią toru. Po tym upadku sam zszedł do parku maszyn, ale nie był w stanie kontynuować startów w tym meczu. Tuż po meczu portal SportoweFakty.pl rozmawiał z menedżerem zawodnika Pawłem Wolfem, który chciałby uspokoić wszystkich kibiców.
- Faktycznie Mikołaj nie mógł wystartować w pozostałych wyścigach, ale wszystko skończyło się bez złamań. Najprawdopodobniej doznał naciągnięcia więzadła kolanowego - poinformował Paweł Wolf. - Szkoda tego upadku, bo widać było, że ze sprzętem dochodzimy powoli do ładu, a Mikołaj był na torze naprawdę szybki - z żalem w głosie przekazał menedżer bydgoskiego juniora.
W jaki sposób zawodnik będzie leczył odniesiony w Rzeszowie uraz? - Wracamy już z całym teamem do Bydgoszczy, gdzie w poniedziałek Mikołaj przejdzie szczegółowe badania. Od razu po nich rozpoczynamy rehabilitację, a także przygotowania do meczu z Unią Tarnów. Mamy nadzieję, że w niedzielę kibice zobaczą Mikołaja w optymalnej dyspozycji - zakończył Paweł Wolf.