Wciąż walczymy o Ekstraligę bez żadnych załamań - komentarze po meczu Orzeł Łódź - GKM Grudziądz

 / Na zdjęciu: Robert Kempiński
/ Na zdjęciu: Robert Kempiński

Żużlowcy GKM-u Grudziądz zgodnie przyznali, że przegrali zasłużenie w niedzielę z Orłem Łódź przy ul. 6 Sierpnia. Nie wszyscy zawodnicy gospodarzy byli jednak zadowoleni ze swoich występów.

Janusz Ślączka  (trener Orła Łódź): Zwycięstwo z liderem to na pewno powód do dumy. Wygrana nie przyszła łatwo, ponieważ na początku meczu objęliśmy prowadzenie, ale później GKM nam je odebrał. Na szczęście końcówkę pojechaliśmy lepiej i dzięki temu wygraliśmy. Tor przygotowałem w oparciu o uwagi swoich zawodników, ponieważ nie ja jeżdżę i nie ja remontuję silniki.

Zbigniew Fiałkowski (prezes GKM-u Grudziądz): Gratulacje dla Orła, ponieważ bardzo ładnie się spisali, jadąc w całym meczu bardzo równo. Zwycięstwo łodzian jak najbardziej zasłużone. My się jednak tym nie przejmujemy - to jest sport. W pierwszej lidze wszystkie wyniki są możliwe. Raz się wygrywa, raz się przegrywa. Teraz jedziemy przygotować się na mecz z Rawiczem i cały czas walczymy o Ekstraligę bez żadnych załamań. Poniżej oczekiwań pojechali Nicholls i Kościuch. Scott miał dobry występ w Gdańsku, ale dzisiaj niestety mu nie wyszło. To nie są maszyny do robienia punktów i słabsza dyspozycja mogła się im przydarzyć. Cieszę się z postawy Drymla, który przywozi nam regularnie cenne punkty, ale kiedy ma się dwie luki w zespole, to nie ma szans na dobry wynik.

Kenni Larsen (Orzeł Łódź): Cieszę się ze zwycięstwa swojego zespołu, natomiast jestem rozczarowany swoją postawą. Zdobyłem tylko dziewięć punktów, ale najważniejsze jest to, że cały czas pozostajemy w grze o utrzymanie. Dzisiejszy tor był trochę bardziej śliski, niż ten z meczu z Lokomotivem. Jeśli chodzi o sprzęt, to jednak wszystko było w porządku. Zmieniłem motocykl po trzech biegach i czułem się coraz lepiej na torze z upływem czasu.

Scott Nicholls  (GKM Grudziądz): Wynik mówi wszystko. Łodzianie wygrali zasłużenie. To wstyd, że dzisiaj przegraliśmy, ale niestety zanotowałem fatalny występ. Gdybym zaprezentował się tak, jak zwykle, to byśmy to wygrali. Starałem się jak mogłem, ale niestety nie wyszło. Zmieniłem motocykl po dwóch biegach i on okazał się lepszy. Pomimo zdobycia pierwszych punktów było już dla mnie za późno. Tor był dla mnie jak najbardziej w porządku - troszkę mniej przyczepny i wąski na łukach. Nie ma co zrzucać winy na sprzęt - to ja miałem zły dzień.
Jakub Jamróg (Orzeł Łódź):

Wiem, że stać mnie na więcej. Moim celem minimum jest zdobywanie 10 punktów w meczu. Przeciwnik był dzisiaj mocny, a w dodatku też cwany. Powieźli mnie dwa razy do płotu i dla mnie było w obu przypadkach po walce. Gdyby tylko zostawili mi trochę miejsca, a ja bym się zabrał to przywiózłbym więcej punktów. Muszę poprawić starty, żeby nie mieć takich zmartwień w przyszłości.[b]

[/b]

Źródło artykułu: