Środowisko żużlowe nie może już się doczekać poprawy pogody. Większość zawodników zniecierpliwiona jest brakiem regularnych treningów. Piotr Świderski w rozmowie ze SportoweFakty.pl przyznaje, że pierwszy raz spotkał się z takim problemami na inaugurację. - Nie pamiętam takie początku sezonu w Polsce. Owszem, bywało tak, że zaczynaliśmy bardzo wcześnie, nawet w połowie lutego, kręcić pierwsze kółka i później był nawrót zimy, więc trzeba było zrobić dwutygodniową przerwę w treningach. Nigdy jednak nie było tak, że na początku kwietnia nie mogliśmy potrenować na normalnym torze - tłumaczy.
Niektórzy zaczęli przygotowania zgodnie z planem na południu Europy, licząc, że w połowie marca zrobi się pogoda w Polsce. Niestety, przeliczyli się i to mocno. - Brakuje przede wszystkim regularnych treningów. Co prawda pierwszy wyjazd na tor w tym sezonie miałem zgodnie z planem na początku marca. Wyjechałem do Krsko, ale te treningi za dużo nie dały, bo po powrocie ze Słowenii znowu miałem tydzień przerwy. Trzeba było więc niejako zaczynać wszystko od nowa. Żeby wjeździć się w sezon potrzeba co drugi dzień siedzieć na motocyklu. Potrzebne są treningi na normalnym torze, sparingi, a dopiero później można myśleć o walce o ligowe punkty. Póki co jednak nie ma w Polsce obiektu, który byłby przygotowany do normalnego trenowania - dodaje Świderski.
Coraz poważniej mówi się o zagrożeniu inauguracji nawet od trzeciej kolejki. - Liczymy na poprawę pogody. Być może nie wszystkie mecze uda się odjechać w terminie, ale pewnie większość torów, jeśli pozwoli pogoda, do tego czasu będzie gotowych. Nie można w nieskończoność przekładać meczów Polsce, bo za chwilę nie znajdziemy wolnych terminów w kalendarzu. W maju ruszy liga w Szwecji, a w Anglii też są zaległości. Jak zaczniemy mecze w Polsce wkładać w środek tygodnia, zrobi się kompletny bałagan w kalendarzu, dlatego liczę, że trzecia kolejka 14 kwietnia odbędzie się już zgodnie z planem - wierzy żużlowiec beniaminka Enea Ekstraligi.
Sami żużlowcy także narzekają, że ich kalendarz startów sypie się i nie nadążają już z nanoszeniem na niego poprawek. - Praktycznie cały harmonogram przygotowań wziął w łeb. Jedynie pierwszy wyjazd na tor odbył się zgodnie z planem, a później to wszystko storpedowała pogoda. Po Krsko wróciłem do Polski, gdzie nie dało się trenować. Poleciałem do Anglii, ale tam również odwołano sparingi. Miałem dwa tygodnie rozbratu z motocyklem i w miniony piątek trzeba było od razu stawać bez sparingów pod taśmę startową. Te pierwsze mecze w Anglii były bardziej na rozjechanie niż walką o punkty. Każdy z zawodników potrzebuje czasu na wjechanie się w sezon. Jeden więcej, drugi mniej, ale z marszu nie da się bez problemów stanąć pod taśmą i walczyć o ligowe punkty - kończy nasz rozmówca.
Kompletny bałagan w żużlowym kalendarzu
Przekładane mecze w Polsce, zaległości w Anglii, a za miesiąc ruszy liga w Szwecji. Żużlowcy obawiają się, że nie uda się pogodzić wszystkich terminów w najważniejszych ligach Europy.