Tomasz Chrzanowski: Jak są zaległości, to należy o nich mówić

Tomasz Chrzanowski podczas wtorkowej debaty kandydatów na prezesów Wybrzeża przyznał, że klub jest mu winny pieniądze. Zawodnik przyznał, że nie obawiał się tych słów.

Tomasz Chrzanowski w obecności ponad stu kibiców, podczas wtorkowego spotkania na które stawili się kandydaci na Prezesa Zarządu GKS Wybrzeże S.A. - Maciej Polny i Robert Terlecki, zadał obecnemu prezesowi pytanie o zaległości w stosunku do zawodników przyznając, że klub jest mu winny pieniądze. - To co miałem do powiedzenia, powiedziałem. Jest mi przykro, że stało się to w takim miejscu i że w ogóle musiało dojść do takiej sytuacji, że spytałem publicznie działaczy o zaległości w stosunku do zawodników. Nie mam nic do działaczy z Gdańska, bo nie mam żadnego konfliktu z prezesem Polnym. Przykro mi, że doszło do takiej sytuacji, w której musiałem upomnieć się o pieniądze - powiedział żużlowiec Lotosu Wybrzeże Gdańsk w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.

Obecnie coraz częściej zdarza się, że kluby mają zaległości do swoich zawodników. - To prawda i nie ma co się oszukiwać. Zaległości finansowe mają prawie wszystkie kluby. Uważam, że jak mają one miejsce, to należy o nich mówić, a jak się je spłaci, to również warto powiedzieć – stwierdził wychowanek Apatora Toruń. - Ja na to spotkanie przybyłem nieoczekiwanie, przy okazji załatwiania innych spraw w Gdańsku. Miałem zadać inne pytania obu kandydatom ubiegającym się o fotel prezesa, ale za późno otrzymałem mikrofon i obaj odpowiedzieli na dużą ilość pytań. Jak zostałem dopuszczony do głosu, to poruszony został temat finansów, więc upomniałem się o swoje. Dzień wcześniej otrzymałem pismo odnośnie obniżenia wynagrodzenia. Nie było w nim jednak niczego odnośnie należnych mi pieniędzy. Tak jak powiedziałem podczas spotkania, nie wyobrażam sobie, żeby pracownicy klubu nie pobierali pensji przez cztery miesiące - porównał Tomasz Chrzanowski.

Przez ostatnie miesiące nasz rozmówca był ostro krytykowany przez kibiców z Gdańska i nie tylko. Nie obawiał się jednak przyjść na spotkanie, na które przybyło ponad stu fanów, którym zależy na przyszłości nadmorskiego klubu. - Nie obawiałem się stanąć z nimi twarzą twarz. Podczas meczu w Częstochowie zaprosiłem ich do parku maszyn na rozmowę, a później odbyliśmy ją na stadionie w Gdańsku. Jak nie ma wyników, to nie ma zadowolenia wszystkich, więc trzeba rozmawiać w cztery oczy, a nie za pomocą mediów, czy za plecami obrabiając komuś plecy. Jak już mówiłem, nie mam większych zastrzeżeń do pracy zarządu, ale wskutek długich oczekiwań, byłem zmuszony spytać się publicznie o pieniądze - stwierdził zawodnik.

Zawodnik, który na początku sezonu pełnił funkcję kapitana czerwono-biało-niebieskich uważa, że wie co było nie tak. - Wyciągnąłem wnioski. W końcówce sezonu dużo pracowaliśmy - ja nad sobą, a mechanicy nad sprzętem. Jak nie idzie, to człowiek szuka różnych rozwiązań. Niekiedy one okazują się nietrafione. Ja się zapędziłem w kozi róg. Trzeba było zacząć od nowa. Jak uporałem się z problemami i moja dyspozycyjność była dobra, to w skutek wcześniejszej niedyspozycji byłem już skreślony - wyjaśnił Chrzanowski, który nie wie czy dobrze zrobił, że podpisał kontrakt z gdańskim klubem. - Teraz jest to już tylko gdybanie. Ten rok kosztował mnie wiele. Było sporo prób sprzętowych, do tego miałem pecha. Często motocykle traciły na wartości po 2-3 biegach. Do tego nałożyło się niezadowolenie z wyniku drużyny i z mojej postawy. Wszystko się nawarstwiało - dodał.

Gdzie w przyszłym sezonie będzie jeździł Chrzanowski? - Ja zadeklarowałem chęć pozostania w Gdańsku i zmazania plamy, jaką dałem w tym sezonie. Tak wygląda sprawa z mojej strony. Jak będzie? Zobaczymy w najbliższym okresie. Czekam na rozliczenie pieniędzy i rozwój wydarzeń. Nie uciekam od rozmów z innymi klubami. W tym momencie wszyscy czekają, aby zacząć budować skład i spłacają zaległości. Mówię tu nie tylko o klubach z pierwszej ligi, ale i z ENEA Ekstraligi - powiedział żużlowiec.

W 2012 roku Chrzanowski miał dużo okazji do przemyśleń
W 2012 roku Chrzanowski miał dużo okazji do przemyśleń
Źródło artykułu: