Grzegorz Wysocki: Jak skomentuje pan pierwszy finałowy mecz Kolejarza Rawag Rawicz z ROW-em Rybnik?
Dariusz Cieślak:
Wszyscy jesteśmy bardzo szczęśliwi i tak naprawdę jest to na pewno najlepszy komentarz do tego meczu. Myśleliśmy o wygranej, jednak rozmiary tego zwycięstwa przeszły nasze najśmielsze oczekiwania. Mamy 34 punkty zaliczki i z dużymi nadziejami jedziemy do Rybnika.
Wynik spotkania pozwala spokojnie patrzeć pod kątem rewanżowego spotkania w Rybniku.
- Teoretycznie tak. W Rybniku wszystko jednak może się zdarzyć. ROW jest silną ekipą, która też potrafi wygrywać. Nie lekceważymy rybniczan i w niedzielę jedziemy do nich w pełni zmobilizowani.
Na Śląsku wystarczy zdobyć 29 punktów, by uzyskać bezpośredni awans do I ligi. Patrząc na historię spotkań rybnicko-rawickich nie powinno z tym być żadnego problemu.
- Tak jak wspomniałem, zaliczka jest bardzo duża, jednak nie popadamy w huraoptymizm. Jeżeli będziemy mieli już na swoim koncie 29 oczek, to wówczas będziemy mogli cieszyć się z awansu. Do tego momentu nadal jesteśmy w drugiej lidze.
Czy klub jest przygotowany na jazdę na zapleczu ekstraligi?
- Na pewno będziemy potrafili wyciągnąć wnioski z nieudanego sezonu 2008. Podkreślę jednak po raz kolejny, że najpierw trzeba awansować. Jak już tak się stanie będziemy mogli spokojnie myśleć o przyszłym sezonie.
Kolejną sprawą jest budżet klubu. Rawicz to mały ośrodek na żużlowej mapie Polski, zatem klub musiałby dysponować większą ilością pieniędzy, o które w dzisiejszych czasach nie jest łatwo.
- Dzięki wsparciu sponsorów jak do tej pory bez większych problemów udaje się nam się to wszystko poukładać w całość. Nie ukrywam, że bardzo dużą rolę w tym wszystkim odgrywa nasz sponsor tytularny, czyli Rawicka Fabryka Wyposażenia Wagonów RAWAG. Firma ta z Prezesem Zarządu Andrzejem Woziwodzkim na czele jest z nami na przysłowiowe dobre i złe chwile. Bez nich byłoby nam bardzo trudno prowadzić klub na takim, a nie innym poziomie. Oczywiście wsparcie pozostałych sponsorów jest również bardzo istotne. Sądzę więc, że przy ich pomocy oraz wsparciu władz miasta jesteśmy w stanie udźwignąć kolejne wyzwania.
Czy takie imprezy jak np. Finał IME przynoszą zysk dla klubu?
- Jeżeli pozyska się dodatkowych sponsorów to jak najbardziej. Finał Indywidualnych Mistrzostw Europy odbywał się pod egidą wspomnianej już wcześniej firmy RAWAG. Dzięki naszej wspólnej pracy już przed zawodami mieliśmy zapięty budżet w 100 proc. Naszym zyskiem były więc wpływy z biletów oraz pozostałych sponsorów. Podsumowując finał IME był dla naszego klubu jak najbardziej korzystny.
Jednym z głównych sponsorów żużlowych klubów są kibice, których w Rawiczu szukać jak na lekarstwo. Co pana zdaniem trzeba zrobić żeby kibic przyszedł na stadion?
- Jesteśmy najmniejszym ośrodkiem sportu żużlowego w Polsce. W Rawiczu mieszka około 22 tysięcy osób. Jeżeli więc na stadionie zagości 1000 kibiców, to tak naprawdę pięć procent rawickiego społeczeństwa ogląda imprezy przez nas organizowane. Cały czas staramy się przyciągać na stadion nowe twarze. Po ostatnim meczu było widać, że nasze starania zmierzają w dobrym kierunku. Finałowy mecz Rawicz-Rybnik oglądało ok. 1500 osób, a doping ich był naprawdę fantastyczny. Już dawno cały stadion nie krzyczał "Kolejarz". Dla nas i dla zawodników jest to bardzo ważne. Wiemy bowiem, że ci kibice są razem z nami i tak samo przeżywają to co dzieje się na torze. Głęboko wierzę, że liczba kibiców na stadionie przy Grota Roweckiego z meczu na mecz będzie rosła.
Cofając się jeszcze do sezonu, to nie był to sezon usłany różami.
- Na pewno był to trudny sezon . Zaczęliśmy od kilku zwycięstw u siebie oraz wyjazdowej wygranej w Krośnie. Byliśmy na pierwszym miejscu w tabeli. Być może trochę nas to wszystkich uśpiło i nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę, że z naszym zespołem jest coś nie tak. Na szczęście w odpowiednim momencie zawodnicy pokazali na co ich tak naprawdę stać. Na dzień dzisiejszy jesteśmy w finale, a jeszcze kilka tygodni temu wszyscy skazywali nas na szybkie zakończenie sezonu. Być może nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę, ale tylko Kolejarz i Stal Gorzów od początku sezonu jedzie tą samą piątką seniorów. Nie robiliśmy żadnych nerwowych ruchów i to przyniosło efekty. Zawodnicy zamiast denerwować się o miejsce w składzie, mogli spokojnie skupiać się na przygotowaniach do następnych spotkań. Dzięki temu atmosfera w zespole jest naprawdę rewelacyjna. Jeden za drugim wskoczył by w ogień. I właśnie to jest dla nas czymś wspaniałym. Czymś o co walczyliśmy tyle lat.