Wszyscy chcieliśmy pomóc Amelii - komentarze po turnieju w Krośnie

W niedzielę w Krośnie rozegrano turniej charytatywny, z którego dochód przeznaczono na leczenie chorej siedmioletniej Amelii. Przedstawiamy komentarze zawodników po tych zawodach.

Janusz Kołodziej (Azoty Tauron Tarnów): W tym tygodniu wcale nie jeździłem, a to dodatkowo jest dobry trening, bo jak wiadomo w Krośnie są trudne warunki. Przyjechałem i cieszę się, że ukończyłem te zawody cało i zdrowo to po pierwsze, a po drugie, że mój występ tutaj może komuś pomóc. Teraz nie odmówiłem pomocy w takim turnieju, ale nigdy nie mów nigdy. Nie chcę o sobie mówić nie wiadomo czego dobrego, po prostu staram się pomagać jak mam taką możliwość. To jest takie miłe, ciepłe uczucie jeśli się pomaga takiemu dziecku. Wiadomo, że to jest inna jazda jak się walczy o wynik dla swojej drużyny, wtedy jeździ się ostrzej, a tutaj to tak bardziej ciepło, żeby spodobać się widzom. Wiemy o tym, że my z tego nic nie mamy, ale ktoś na tym korzysta, to jest naprawdę miłe uczucie.

Maciej Kuciapa (PGE Marma Rzeszów): Każdy chyba widział jak jeździmy na motocyklach. Razem z kolegami stwierdziliśmy, że tor nie nadaje się do ścigania, że z biegu na bieg staje się bardziej niebezpieczny i zadecydowaliśmy, żeby zawody skończyły się po czterech seriach. Zebraliśmy się tutaj, bo wszyscy chcieliśmy w jakimś stopniu pomóc chorej dziewczynce. Myślę, że nikt nie byłby w stanie odmówić udziału w takich zawodach.

Stanisław Burza (Speedway Wanda Kraków): Generalnie to trzeba podzielić, kiedy człowiek zarabia, a kiedy może dać coś od siebie i przyjechać dla kogoś. Tym bardziej jeśli chodzi o ratowanie czyjegoś zdrowia. My żużlowcy dobrze o tym wiemy jak cenne jest zdrowie, bo nie da się ukryć, że każdy zawodnik kiedyś miał jakieś kontuzje, czasem bardziej, czasem mniej groźne. Dlatego bardzo dobrze wiemy, jak to jest gdy się potrzebuje pomocy. Dla mnie Krosno jest tak jakby za miedzą, więc mogę tutaj przyjechać, pojeździć. Jak mam jechać w jakimś treningu, to wolę pojechać w jakichś zawodach, a zwłaszcza jeśli jest z kim powalczyć. Dzisiaj był bardzo fajny turniej, było kilku bardzo dobrych zawodników. Była rywalizacja i myślę, że to mogło się podobać i myślę, że w przyszłości również będę brał udział w tego typu imprezach. Dziś dużo lepiej ścigało mi się tutaj, bo ostatnio jak przyjechałem to testowałem silniki, przyjechałem wtedy tylko potrenować, a dzisiaj już jest po lidze, to mogłem wyciągnąć jakieś lepsze silniki. Chociaż w tym ostatnim biegu namieszałem z przełożeniami, bo przecież jak było dobrze to mogłem tak zostawić. Ale tu nie o to chodziło, tyko o to, żeby wystartować dla Amelki.

Michał Łopaczewski (Victoria Piła): Tor nie był najgorszy, był dziurawy, ale dało się jeździć. Chłopaki pokazali kawałek dobrego żużla. Jestem trochę zmęczony po wczorajszych zawodach w Danii. Widać było, że każdy chce się pokazać z jak najlepszej strony, że każdy chce jechać dla Amelki. Myślę, że takie turnieje są bardzo potrzebne, zwłaszcza tutaj w Krośnie, bo drużyna zakończyła sezon już dość dawno temu. To był bardzo fajny turniej i myślę, że takie zawody powinny być częściej organizowane. Zauważyłem, że przyszło więcej ludzi niż na ligę, więc to jest dobry prognostyk na drugi rok. Chciałbym jeszcze bardzo serdecznie podziękować kibicom z Krosna za to, że dopingowali mnie cały sezon i również dzisiaj. Mam nadzieję, że jeśli będzie istniał klub, to będę mógł tutaj jeździć.

Mariusz Puszakowski (Victoria Piła): Na tor nie ma co zwalać, bo był równy dla wszystkich. Mnie osobiście dopadł pech. W moim drugim wyścigu rozsypał się motocykl i tu podziękowania kieruję dla Tomka Rempały i Łukasza Kreta, którzy użyczyli mi swojego sprzętu. To nie było to samo co na swoim, ale cieszę się, że cało i zdrowo przejechałem zawody. Irek Kwieciński zadzwonił do mnie z pytaniem czy przyjadę, przyjechałem i mam nadzieję, że troszkę pieniędzy dla tej dziewczynki udało się zebrać i życzę jej dużo zdrowia.

Rafał Konopka (Żaki Taczanów): Moim zdaniem tor był dobry, były co prawda takie hopki na wejściach w oba łuki, ale mi się dobrze jechało. Miałem upadek w ostatnim biegu, bo puściłem się w pogoń za Magosim i Kretem. Ciężko było utrzymać motor, ale to był fajny bieg, była walka, a ja lubię taki wyścigi. Co prawda nie zdobyłem punktów, ale wolę tak walczyć niż jechać daleko z tyłu. Przyjechałem tutaj przede wszystkim po naukę. Pierwszy bieg miałem dobry, a później trochę ze startu nie mogłem się zabrać. Na trasie byłem szybki, czaiłem się, ale ciężko było mi wyprzedzać. Szału nie było, ale tragedii też nie. Starałem się na tyle na ile mogłem, trochę na pewno muszą nad startami popracować.

Grzegorz Walasek (PGE Marma Rzeszów): Naprawdę warto ścigać się w takim turnieju, ale tutaj trzeba popracować nad torem. Wydaje mi się, że dałoby się go zrobić, tylko trzeba byłoby się po prostu przyłożyć do tego. Miało być widowisko, a wyszła walka z torem.

Źródło artykułu: