Greg Hancock od czterech rund dzielnie odpiera ataki na pozycję lidera klasyfikacji przejściowej cyklu Grand Prix. Amerykanin prowadził po zawodach w Auckland. Później stracił przodownictwo, a liderowanie odzyskał w Goeteborgu. Po turnieju w Kopenhadze miał tylko 2 punkty przewagi nad Jasonem Crumpem. W Gorzowie ta przewag urosła do dziewięciu "oczek" nad Crumpem i Chrisem Holderem. Po Grand Prix Gorican na pozycję wicelidera wskoczył Nicki Pedersen, który tracił do Amerykanina tylko 6 punktów. - Chłopaki napierają. Muszę uważać, bo moja pozycja lidera jest zagrożona. Nie jest łatwo obronić tytuł - mówił wówczas 42-latek.
Rywale faktycznie nie zamierzają łatwo oddać w ręce "Herbiego" trzeciego tytułu mistrza świata, aczkolwiek najstarszy uczestnik cyklu dzielnie się broni. W Terenzano nie wygrał, ale dojechał do wielkiego finału, inkasując bezcenne 14 punktów. Amerykanin nadrobił w ten sposób 4 punkty przewagi nad Nicki Pedersenem. Trzeci Jason Crump, który przecież również w tym sezonie mierzy w mistrzowską koronę do Hancocka traci już 14 punktów. Chris Holder z kolei aż 17.
- Jestem zadowolony z turnieju w Terenzano. Awansowałem do finału. Zdobyłem niezłą liczbę punktów. Krok po kroku realizuję swój cel obrony tytułu mistrza świata. Do końca sezonu jeszcze cztery rundy i czeka mnie sporo pracy - tłumaczy Amerykanin. Biorąc po uwagę regularność, z jaką w tym sezonie punktuje Greg Hancock, jest wielce prawdopodobne, że obroni złoty medal. Być może nie zrobi tego w przedostatniej rundzie cyklu, a dopiero w ostatnim turnieju sezonu 2012 w Toruniu.