Jako pierwszy takim wyczynem mógł się pochwalić legendarny już Szwed, Tony Rickardsson, który w fenomenalnym dla siebie sezonie 2005, dwukrotnie zwyciężał turnieje Grand Prix z maksymalną liczbą 24 punktów. Było tak podczas Grand Prix Europy we Wrocławiu oraz Grand Prix Włoch w Lonigo.
Wyczyn Szweda powtórzył w 2007 roku Nicki Pedersen, który także w jednym sezonie zaliczył dwa razy "maxa". Duńczyk z kompletem 24 punktów wygrał w Grand Prix Włoch w Lonigo i Grand Prix Czech w Pradze.
Kolejne dwa maksymalne wyniki zanotowano w Grand Prix w 2009 roku, tyle tylko, że ich autorami było dwóch żużlowców. Jason Crump podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii w Cardiff nie znalazł pogromcy i wygrał siedem wyścigów z rzędu. Wyczyn trzykrotnego mistrza świata w swoim debiutanckim sezonie, zakończonym brązowym medalem IMŚ skopiował Emil Sajfutdinow. Rosjanin komplet 24 punktów zanotował w Słowenii podczas turnieju w Krsko.
Ostatnim, który wygrywał z maksymalną liczbą punktów jest Tomasz Gollob. Polak w swoim życiowym sezonie 2010, kiedy to zostawał mistrzem świata, fantastyczne wyniki okraszone kompletem 24 punktów zanotował podczas Grand Prix w Toruniu, gdzie całe podium było biało-czerwone oraz w deszczowym turnieju Nordyckiego Grand Prix w Vojens.
Od tamtego czasu cykl Grand Prix znacznie bardziej się wyrównał i nawet fenomenalny w zeszłym sezonie Greg Hancock ani razu nie wykręcił maksymalnej zdobyczy punktowej, choć zarówno w Pradze jak i Vojens w 2011 roku był tego bliski. Zdobywał wówczas odpowiednio 23 i 22 punkty.
W tym sezonie rywalizacja jest także bardzo zacięta i wyrównana, więc trudno przypuszczać, że w sobotę w Gorzowie doczekamy się "maxa", choć z pewnością taki wynik przydałby się bardzo faworytowi gospodarzy, Tomaszowi Gollobowi, któremu punkty do klasyfikacji przejściowej cyklu są bardzo potrzebne.
Przypominamy, że nadal można nabywać bilety na Grand Prix Polski w Gorzowie po nowej, niższej cenie!